poniedziałek, 29 maja 2017

Koszulka z karabinem …

Kiedy chłopcy są mali lubią bawić się w wojnę ołowianymi dawniej a dziś wykonanymi z sztucznego tworzywa żołnierzykami. 













Któż nie czytał baśni Hansa Christiana Andersena o dzielnym ołowianym żołnierzyku?

Chłopcy z czasem dorośleją no może nie tak do końca ale jednak. Ci z mojego pokolenia musieli odbyć obowiązkowo 2- letnią zasadniczą służbę wojskową no i zapał do walki ciut się osłabiał. Przynajmniej część z moich kolegów próbowała wymigać się od woja na wszelkie sposoby. Niestety komisje wojskowe były czujne i zazwyczaj nic nie pomagało udawanie tego czy innego schorzenia z raptownym pogorszenie wzroku na czele. Spotkanie z komisja lekarską kończyło się przyznaniem kategorii „A” . Ale jak już panowie spełnili obowiązek wobec ojczyzny no to opowieści o wojsku było co niemiara w końcu kumpel z wojska to jakby rodzina. Jak się spotkali kumple z wojska to nawspominać się nie mogli. =))
Wspomnień kilka pewnego wojaka http://waldemardrozlowski.blogspot.com/2014/05/jak-to-byo-na-komisji-dla-poborowych.html


Ja osobiście nie przepadam ani za literaturą wojenną ani za wojskiem jako takim.
Dawno temu zespół NO TO CO śpiewał taką bardzo mądrą piosenkę o ołowianych żołnierzykach, wojnie i o tym o ile świat byłby bez niej lepszy gdyby nie wojny.



Gdy byłem chłopcem chciałem być żołnierzem
i miałem szablę i z gazety hełm
i kilka ołowianych żołnierzyków,
co przelewali w moich bitwach krew.

Od rana trwała ołowiana wojna.
Rozbrzmiewał komendami cały dom;
na każdy rozkaz grała z armat salwa,
zmieniałem jednym gestem cały front.

Minęły dawno dni beztroskich zabaw,
zaginął po żołnierzach moich ślad,
lecz kiedy myślę o chłopięcych latach,
inaczej patrzę na zabawę swą.

Na pewno lepiej byłoby na świecie,
bez wielkich wojen i armatnich salw.
Żołnierzy mógłbyś kupić tylko w sklepie;
z ołowiu, takich jakie miałem ja.

Karabin jeśli jest namalowany nikomu krzywdy nie robi najwyżej komuś przypomni służbę w wojsku , odciski na nogach, nocne alarmy, kiepskie jedzenie , zimne noce na poligonie,czasami paskudnego kaprala co to wyżywał się na szwejach i od razu odechciewa się wojaczki.

No to zaraz usłyszę ,że co ja tam wiem o mundurze, broni palnej , nocnych apelach itp.
Ale Drodzy Panowie pamiętajcie pozory mylą , nie każda blondynka to słodkie stworzonko ... =))














piątek, 26 maja 2017

Koszulka z kolibrem ...


Zastanawiałam się co namalować na kolejnej koszulce , chciałam by był to letni radosny motyw . Może jakiś kolorowy ptak ? W poszukiwaniu odpowiedniego „bohatera „moje koszulkowej opowieści zajrzałam do „Podręcznego leksykonu ptaków” na 199 stronie był on ...koliber =)
Kolibrowate (Trochilidae) należą do do rodziny ptaków , rząd krótkonogie. Zamieszkują strefę między zwrotnikową. Długość ciała tych ptaszków to 6-22 cm, ważą około 2-20 g . Kolibry latają z prędkością 120km/h , potrafią unieść się pionowo, latać na boki i do tyłu a nawet wykonać tzw. zwis. Żywią się nektarem wysysanym z kwiatów przy pomocy długiego języka a czasami bezkręgowcami łapanymi w locie.
Kolibry budują gniazda w formie splecionego z trawy , części roślin, mchu a nawet pajęczyn kosza.
Samica znosi od 1 do 2 jaj (jako waży około 0,25 gr.) i to ona opiekuje się młodymi.
W piórkach kolibrów z tego co wyczytałam tak naprawdę występuje jedynie barwnik czarny i brązowy większość piór rozszczepia światło na barwy podstawowe, co nadaje ptakom tak bajkowy wygląd



Na koszulce namalowałam kolorowego kolibra do farb dodałam złoty, miedziany i srebrny barwnik co nadaje mu bajkowego blasku. By nie czuł się samotny doszyłam kilka guziczków z kwiatowym wzorkiem.















Polecam osoba zainteresowanym ptakami bardzo ciekawa książkę "Rzecz o ptakach. Ptaki opowiedzą nam wiele o nas samych" Noah Strycker.  Jeden z rozdziałów poświęcony jest kolibrom
ich życiu i o tym jak my sami powoli upodobniamy nasze życie do życia tych ptaków.

środa, 24 maja 2017

Spacerkiem po mieście ... (edytowany)

Za każdym razem kiedy mam już dość polityki i polityków, kiedy nie mogę już słuchać tego co w kółko powtarza się w mass mediach idę na spacer.  Troszkę dziwnie wygląda osoba idąca wolnym krokiem i oglądająca każdy kwiatek i uśmiechająca się do ptaków więc ,żeby mnie nie wzięto za szaloną biorę ze sobą apart fotograficzny i fotografuję . No przynajmniej próbuję fotografować tak bym mogla pokazać efekty moich obserwacji światu=))























Można śmiało powiedzieć ,że ja obserwuję świat a świat obserwuje mnie=)






























Ciekawska sójka jak tylko się zorientowała, że ja fotografuję natychmiast z dachu samochodu przeniosła się w bezpieczne dla niej miejsce.

Na deptaku ktoś ozdobił mały kiosk starymi płytami moje zainteresowanie tym faktem pewnie rozśmieszyło kawkę bo schowała dziob w trawkę=))















Tuż przy kościele Najświętszego Zbawiciela ustawiono znak zakazu wjazdu wszelkich pojazdów ale nie da się zakazać nalepiania wlepek wszelakich.  Znak cały oblepiony brak jedynie ogłoszenia ,że ktoś szuka żony....

Kiedy głowę do góry podniosłam zobaczyła ,że święty patrzy na mnie wzrokiem badawczym zza drzewa ale ja jestem  kobieta mila więc groźna mina świętego mnie nie przestraszyłam=)


Tylko bąk zajęty był zbieraniem miodu i nie robił sobie z mojej obecności do niepokoju powodu .

 Wśród zieleni uschła gałązka  przypomina,że życie szybko mija i szkoda czasu na nienawiść.
Dodam dzisiejsze spotkanie 28.05.2017.
Gorąco i to bardzo ale z domu wyjść na chwilkę trzeba choćby po to by spotkać kogoś takiego. Koty to jak dla mnie najcudowniejsze stworzenia na świecie piękne i niezależne. Może za tą niezależność niektórzy ludzie nienawidzą kotów. A ja za niezależność koty cenie . "Przyłapałam" go jak słodko drzemał, najpierw przyglądał mi się przez chwilkę a potem zdaje się ,że wymruczał coś w stylu "a idźże sobie babo ..."=))