poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Książka w sam raz na wiosenne wieczory o niezwykłej Helenie R. z Krakowa.



Kilka dni temu usłyszałam rozmowę dwóch tak na oko piętnastolatków zastanawiali się, jakie dziewczyny są lepsze te mądre czy te piękne. Rozbawiło mnie to, bo w XXI wieku takie rozważania są, co najmniej dziwaczne. Co przeszkadza by być piękną i mądrą lub jak kto woli mądra i piękną?
Przypomniała mi się ta rozmowa, kiedy po raz kolejny sięgnęłam po książkę Michele Fitoussi „Helena Rubinstein kobieta, która wymyśliła piękno”. Książkę w przekładzie Krystyny Sławińskiej wydało Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA w 2012 roku.
Helena Rubinstein a właściwie Chaja Rubinstein urodziła się 25.12.1872 roku na Kazimierzu żydowskiej dzielnicy Krakowa i jak sama napisała wszystko, co dane jej było przeżyć wystarczyłoby na wypełnienie życiorysów, co najmniej pół tuzina osób.  Jej życie to przykład walki o bycie niezależną, na niezwykła pracowitość, na niepochamowaną wolę osiągnięcia sukcesu. Nawet dziś trwająca 2 miesiące morska podróż do Australii dla młodej 24 letniej kobiety to swoiste wyzwanie, szczególnie, gdy ta młoda kobieta chce podbić świat. Helena Rubinstein była drobniutka mierząca zaledwie metr czterdzieści siedem wzrostu, ale była wielka duchem, miała ogromny jak to się dziś mówi potencjał.
Helena Rubinstein była dwukrotnie zamężna, miała dwóch synów. Zmarła w Nowym Jorku 1965 roku w wieku 93 lat.

Ta książka to nie tylko opowieść o życiu niezwykłej kobiety to także opowieść o losie kobiet w czasach, kiedy rozmowa, jaka podsłuchałam nikogo by nie zdziwiła.
Mam zwyczaj zostawiania buteleczek po perfumach i wkładania ich do szuflad w komodzie znalazła wśród nich i maluteńki flakonik perfum marki Helena Rubinstein.









A przy okazji ...




sobota, 28 kwietnia 2018

Zegarek, motyl namalowane na koszulce i odrobinka historii =)


Pierwsze zegary to klepsydry powstały 2700 p.n.e. i mniej więcej od tego okresu człowiek stał się na własne życzenie niewolnikiem upływającego czasu. W 724 roku w Chinach zbudowano pierwszy zegar mechaniczny a w połowie XIV wieku większość znanych miast w Europie posiadała przynajmniej jeden zegar wieżowy, czyli zegar mechaniczny zainstalowany na wieży np. kościoła.



Pierwsze tego typu zegary, nie posiadały tarcz i wskazówek, a czas sygnalizowało bicie dzwonu








W roku 1510, niemiecki ślusarz Peter Henlein, skonstruował przenośny zegarek. Dopiero w XX rozpowszechniły się zegarki naręczne. Ojczyzną zegarmistrzostwa jest Szwajcaria mówi się, że ktoś jest dokładny jak szwajcarski zegarek.


Choć sama nie noszę zegarka a czas sprawdzam na zegarku w telefonie komórkowym to postanowiłam namalować na koszulce zegarek kieszonkowy. Zegarek kieszonkowy, którego twórcą jest Peter Henlein. W XVI wieku taki zegarek ręcznie wykonany był dostępny jedynie dla elit. Zegarki kieszonkowe wracają do łask i są luksusowym dodatkiem do stroju podkreślają wyjątkowość ich właściciela.


A skąd motyl na koszulce? Kiedy wpadłam na pomysł by namalować zegarek na koszulce nie wiem, czemu zaczęłam nucić piosenkę zespołu Dżem „ W życiu piękne są tylko chwile” i jakoś tak mi się skojarzyło z motylem, bo i piękny i ulotny jak czas?









Współczesne dzieciaki podobno maja kłopot z odczytywaniem czasu na tarczy zegarów. W Internecie wyczytałam, że nauczyciele w brytyjskich szkołach zauważyli, że uczniowie nie potrafią odczytać godziny z zegarów tarczowych. No i postanowiono wycofać tradycyjne zegary i zastąpić cyfrowymi. No cóż idzie nowe i niedługo zegarki mechaniczne będą cudownym, ale jednak przeżytkiem=)

sobota, 21 kwietnia 2018

Co ma ryba wspólnego z przestępcami z XIX wieku?


Właśnie skończyłam czytać książkę Lindy Stratmann „Stulecie trucicieli”, jest to książka dla miłośników kryminalnych opowieści o mocnych nerwach.  

fot. internet
Do tej pory myślałam, że XIX to wiek „pary i elektryczności”. W XIX wiek to czas rozwoju impresjonizmu, który tak lubię.   To wiek pięknych sukien, kapeluszy, to czas nienagannych manier a w literaturze czas romantyzmu, pozytywizmu czas wielkich ideałów. Ni jak mi ci truciciele nie pasują a jednak…
Wśród trucicieli spotkać można było zarówno ludzi przedstawicieli klasy pracującej jak i arystokratów. O dziwo trucicielstwem parali się nawet ludzie , których wydawałoby się wręcz powołaniem było ratowanie ludzkiego życia czyli medycy. 

Autorka i wydawcy książki zastrzegli, iż w żaden sposób nie biorą na siebie odpowiedzialności za szkody wynikające z niewłaściwego wykorzystania zawartych w niej informacji. Nie wyrazili zgody na powielanie treści w niej zawartych. Choć zapewne można napisać, że książka  zawiera drastyczne opisy autentycznych zbrodni. XIX wiek to czas rozwoju toksykologii. 


No tak, ale co ma do tego ryba otóż wśród ryb zdarzają się perfidni truciciele jak na przykład rodzina lucjanów no tak zgadza się ich imię to męski odpowiednik mojego, ale zaręczam ja trucicielką nie jestem i nie mam zamiaru być.
Ale co szkodzi namalować portret lucjana na koszulce taka rybia koszulka w sam raz przyda się na upalne dni, bo rybka całkiem ładna i raczej trudno byłoby ja spotkać nad  Bałtykiem=))












Namalowałam rybunię wzorową na rybie  lucjan bukanela (lutjanus buccanella).
Ryba ta ma o 12 cali, czyli około 30 cm.jest intensywnie czerwony z srebrzystym brzuszkiem, znakiem charakterystycznym tej ryby jest czarny zygzak na pletwie piersiowej.  
Zamieszkuje północne wody Atlantyku.
Poradniki wędkarskie ostrzegają, że jest to ryba toksyczna.  Znane są przypadki zatrucia po zjedzeniu tej ryby.
Ostrożność wskazana jest przy zawieraniu wszelakich wakacyjnych znajomości wszak nigdy nie wiadomo czy zawarta znajomość nie okaże się toksyczna.  Oj chyba za dużo się naczytałam o tych trucicielach …=))





wtorek, 17 kwietnia 2018

Jak szybko ozdobić kuchenny słoik?


Mam takie dziwaczne przyzwyczajenie, ze każdy słoik, słoiczek a nawet malutki słoiczuniek najpierw odkładam do szafy z przydasiami a później zastanawiam się, do czego by mógł mi się przydać. Bywa, że słoików nazbiera się tak wiele, że po dokonaniu selekcji część wędruje do śmietnikowego kontenera na szkło, choć ostatnio staram się zbierać tylko słoiczki o ciekawym kształcie.

Czasami maluję na słoikach farbami do szkła kolorowe wzory, niestety źle znoszę zapach farb i musiałam odłożyć malowanie po szkle na czas, kiedy będzie można malować przy szeroko otwartym oknie.
W czasopiśmie o tematyce wnętrzarskiej wyczytałam, że można przyozdobić pokrywkę słoika ozdobną gałką do mebli. Jak zwykle zapomniano dodać jak to zrobić=)) Nie jest to, co prawda zbyt trudne, ale zanim zabierzecie się do pracy przygotujcie sobie oprócz śrubokręta kilka śrubek rożnej długości te, które są w zestawie nie nadają się do przykręcania gałek do pokrywki słoika są po prostu za długie? 
Tak ozdobiony słoik nabiera uroku. Gałki można kupić np. w Castoramie cena zależna jest od wielkości i materiału, z jakiego została wykonana.







Wyczytałam o słoikach, że…
Po raz pierwszy szklane słoiki powstały w XIX wieku a dokładnie 1858 roku John Landy opatentował pomysł na szklany pojemnik z przykrywką służący do przechowywania żywności. Słoik jak większość znanych wynalazków powstał na zamówienie wojska to Napoleon Bonaparte ogłosił dziś by się powiedziało konkurs na pojemnik służący do przechowywania żywności dla armii.
Skąd wzięła się nazwa „wek” określająca słoik z przetworzoną żywnością? Nazwa ta pochodzi od nazwiska Johna Carla Weck, który w 1892 roku wymyślił używane jeszcze XX wieku zamknięcie dla szklanego słoja, czyli pokrywkę z gumką i sprężynkę, która przytrzymywała pokrywkę i zapewniała szczelność.
Współczesne słoiki typu twist wyposażone są w pokrywkę z wtopioną uszczelką.






Słoiki są nie tylko świetnymi pojemnikami na żywność, ale i na wszelakie drobiazgi.

niedziela, 15 kwietnia 2018

Koszulka z rudzikiem...


Wiosna przyszła może ciut spóźniona ale wynagradza nam to ciepłem , kwitnącymi  kwiatami i śpiewem ptaków. Skoro wiosna to i na moich koszulkach nie może zabraknąć rozśpiewanych ptaków.










Co prawda na spacerze spotkałam sójkę , która wydawała się być zainteresowana moja osobą  to poprzestałam na sfotografowaniu jej a na koszulce namalowałam rudzika.












Rudzik już był moim modelem ale to był już jakiś czas temu i na dodatek ozdobiłam wtedy jego wizerunkiem poduszkę.
Poduszka powędrowała do mojej koleżanki Grażyny a ja zakochałam się w tym małym ptaszku i postanowiłam namalować go tym razem dla siebie.











Zaczęłam od narysowania ptaszynki ołówkiem na papierze a potem wzór przeniosłam na koszulkę przy pomocy kalki barwiącej.







Potem wystarczyło już tylko pokolorować ptaszynkę farbami do tkanin a po wyschnięciu przeprasować po lewej stronie gorącym żelazkiem .
Chciałam sobie zrobić selfie niestety nie bardzo potrafię i w efekcie sfotografowałam jedynie mój biust odziany w koszulkę z rudzikiem=))
Ale co tam poćwiczę i następnym razem będzie super=)