Przejrzałam swoje fotografie z
tegorocznego korowodu winobraniowego.
Udało mi się zebrać całkiem sporą
kolekcję fotografii „garbusów”. Kiedy przez lata dojeżdżałam
do pracy marzyłam o taki małym cudeńku na czterech kolach.
Volkswagen nazywany żartobliwie „garbuskiem” ze względu na jego
sylwetkę był marzeniem niejednej młodej Polki czy faceci o nich
marzyli ? Pewnie tak ale kto by zrozumiał mężczyzn=))
W korowodzie nie zabrakło Trabanta to
cudo rodem z NRD czyli Niemieckiej Republiki Demokratycznej bywało
nazywane mydelniczka a to za sprawa jego kształtu i tworzywa , z
którego zrobiona była karoseria. Takiego Trabanta jak ten z
korowodu nie widziałam nigdy wcześniej .
Widywało się ich swego czasu dużo na
polskich drogach.
Maluszki miały być tanim samochodem
dla każdego co prawda niekoniecznie tak było na początku bytności
Fiata 126p na polskim rynku motoryzacyjnym ale z czasem przybywało
ich na drogach. „Maluszek” jako samochód wiozący młoda parę
do ślubu a czemu nie?
Po latach „maluszek „ ciągle budzi
cieple uczucia w sercach Polaków .
A Wołga ? Wołgami jeździli oficjele
PRL-u i taksówkarze . O czarnych Wołgach opowiadano przeróżne
mrożące krew w żyłach historie . A najbardziej dziwaczna była
ta o porywaczach dzieci , przemieszczających się czarnymi Wołgami
Dziś te opowieści budzą śmiech a
samochody sprzed lat ciągle znajdują szerokie kręgi wielbicieli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz