poniedziałek, 7 lipca 2014

Tofik i pajacyki =)



W niedzielne popołudnie wybraliśmy się cala rodziną na spacer no może nie do końca był to zwykły „mieszczański spacerek” raczej przeprawa przez zarośnięte torowisko by w końcu dotrzeć. do celu czyli graffiti namalowanych na filarach mostu kolejowego.






fot. Emilia Drozłowska
Emilia odkryła tam nawet zapomniane dzieło Zbioka (znany nie tylko w Zielonej Gorze ale i Europie graficiarz).


Po drodze spotkaliśmy Tofika niezwykle miłego goldenretrivera , radosny piesek wprawił mnie i pewnie wszystkich i wszystko w dobry nastrój. Okazało się ,że piesek „należy” do kolegi mojego męża . Panowie powspominali sobie jak to było kiedy zaczynali pracę i ponarzekali na obecna młodzież słowem normalka. Minie i córkę bardziej zainteresował oczywiście Tofik=) )

Ale o co chodzi z tymi pajacykami? Już odpowiadam, kiedy wracaliśmy mój wzrok przykuły pajacyki na wystawie sklepu charytatywnego na ulicy Dworcowej .



 Pajacyki uśmiechały się troszkę smutnie zza krat okiennych a ja od razu pomyślałam o dzieciach , które będą się nimi bawiły. Często a raczej z reguły są to dzieciaki pokrzywdzone przez los i niestety krzywdzone przez tych , którzy powinni je chronić i kochać.












W domu rozejrzałam się i … i okazało się ,że mamy kilka pajacyków i , każdy z nich jest wyjątkowy. 
Figurka pajacyka z utłuczoną czapeczka to pamiątką po czasach kiedy moje dziecię chodziło aczkolwiek niechętnie ale jednak do przedszkola. Zawsze mijałyśmy RUCH a na wystawie tego kiosku zawsze było coś co przykuwało uwagę mojej córki. Kupowałam jej rożne drobiazgi tak na pocieszenie, bo niestety czasami z przedszkola wychodziła jako ostatnia. Taki urok bycia dzieckiem „mundurowych” =(





Ale jak już mieliśmy czas tylko dla siebie , kiedy nikt nie dzwonił bo nagle trzeba wracać do pracy , kiedy ...no mniejsza z tym wtedy ten czas spędzaliśmy razem bardzo aktywnie. Właśnie z tamtych czasów jest pajacyk z modeliny ulepiłam go sama . Może nie jest duży ale na pewno sprawił wiele radości i teraz stoi sobie dumnie wśród książek.

Po latach to moja córka zrobiła pajacyka dla mnie (na zajęciach z plastyki) i sprawiła mi tym mnóstwo radości. 


Emilia to taka artystyczna dusza i teraz cały czas coś „tworzy” na przykład okleja puszki technika decoupage zamieniając je w kolorowe pojemniczki . Na biurku mam taki pojemnik a na nim oczywiście rozbawiony pajacyk.


Dla mnie klauny to tez takie żywe pajacyki , bo kolorowe, czasami smutne ale zawsze niosące radość innym.
I co dalej uważacie ,że nazwanie kogoś „pajacem” to obelga ? Jeśli tak to chyba jednak lepiej być nazwanym pajacem niż ….













A dziś na ulicy Mieszka I w Zielonej Górze spotkałam jeszcze  kilka pajacyków  nie miałam przy sobie aparatu ale w końcu od czego aparat w telefonie.  Sklep to popularny "ciuchland", pajacyki  czekają by je przygarnąć=)



Pajacyki ciągle mi poprawiają humor wczoraj byłam na wystawie prac


Małgorzaty Piątek-Grapczyńskiej absolwentki  wydziału  malarstwa i grafiki ASP we Wrocławiu , Jeśli będziecie mieć okazje koniecznie się wybierzcie na wystawę prac tej młodej artystki...uśmiech sam ciśnie się na usta=)

2 komentarze:

  1. Pajacyk czesto ze smutnym spojrzeniem,zagubionym gdzies w chmurach przynosi nam szczescie a dzieciom przywraca usmiech na twarzyczce.

    OdpowiedzUsuń