środa, 31 lipca 2013

Tak na poprawę nastroju...


takie dawne zabawy z grafiką mojej córki

Ten tydzień był a raczej jest dla mnie delikatnie mówiąc trudny. Wszystko się psuje łącznie z moim zdrowiem i jeszcze perspektywa dużych wydatków , wszystko to sprawia ,że jak zwykła mawiać moja koleżanka Gienka „szukam jakiejś dziury by zdechnąć” no nie dosłownie ale nastrój kiepściuchny.
Zawsze w takich wypadkach dobrze robi mi wizyta w „szmateksie „ , bo tu każdego na wszystko stać=) dziś co prawda nic ciekawego nie znalazłam ale przypomniałam sobie,że w zeszłym roku kupiłam córce „ciekawą” sukienkę. Jak się ma dwadzieścia lat to we wszystkim człowiekowi ładnie tyle tylko,że przekonuje się o tym kilka lat później=)) tak więc należy się sfotografować i obejrzeć po latach fotografie by z łezką w oku to stwierdzić. Fotografowanie poprawia mi nastrój i niewiele kosztuje , trzeba mieć w życiu jakąś pasję, jedni kochają malować, inni gotować jeszcze inni uprawiać kwiaty a ja lubię fotografię i jeszcze kilka innych rzeczy ale o tym drugim razem=)




Wybrałyśmy się na takie fotografowanie na podwórko, a kocisko wolno żyjące imieniem Maciek patrzyło i dziwiło się zapewne dlaczego nie on jest fotografowany. Zrobiłam mu fotografię bo lubię tego kota . Warto pomagać wolno żyjącym zwierzakom w końcu to my ludzie jesteśmy odpowiedzialni za ich niełatwy los.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz