Dziś 6 grudnia czyli pierwszy dzień w
maratonie świątecznego obdarowywania się prezentami. W czasach
kiedy byłam małą dziewczynką dzieciaki naprawdę wierzyły w
Mikołaja niekoniecznie nazywano go we wszystkich domach świętym.
O samym biskupie Mikołaju niewiele się wtedy mówiło ale kłamie
ten kto twierdzi ,że nie było jakże miłego zwyczaju obdarowywania
dzieci prezentami. W szkołach drogą losowania wybierało się osobę
, którą obdarowywało się prezencikiem, cena tegoż była ustalona na
poziomie powiedzmy 10 zł . ( dziś to około 2,5 euro=)). Tak by było stać
na taki prezent wszystkie dzieci. Czasami prezenty były mocno nietrafione... no cóż bywa. Czasami ktoś nie zadał sobie trudu i kupował jakieś
buble , bo zbyt mocno uwierzył w hasło „nie liczy się prezent a
gest”. Bywało ,że ktoś pochlipywał w kacie klasy bo sam się
tyle starał a dostał znowu nieprzydatną rzecz . Niektórzy szczególnie chłopcy pomagali losowi i wymieniali swoje karteczki na te na których widniało nazwisko ich zdaniem "właściwej osoby". Wszystko po to
by dać prezent dziewczynie, która im się podobała lub częściej najlepszemu kumplowi z klasy=))
A w domu rodzice kupowali prezenty
dzieciom i podkładali pod poduszkę. Skarpety ? Nie pamiętam czy
był taki zwyczaj w domach moich przyjaciół , w moim prezenty kładło
się pod poduszkę. Przyjęte było,że na Mikołaja dostaje się
słodycze inne większe prezenty pojawiały się pod choinką. Zdarzało się dostać kapcie albo coś z odzieży ale zawsze oprócz praktycznych rzeczy można było znaleźć łakocie . Dzieciaki
pilnowały się prze tydzień żeby tylko nie podpaść i znaleźć
coś pod poduszką a i tak czasami w paczce była oprócz słodyczy
rózga. Dziś dawanie rózgi byłoby źle widziane i zakwalifikowane
zapewne jako przemoc psychiczna =)). Bywało biednie ale zawsze
wesoło , dzieci nie miały wygórowanych wymagań i umiały cieszyć
się tym co miały. Niestety nie mam fotografii z dzieciństwa z
Mikołajem ani przy choince co jest dziwne bo obfotografowywano mnie
w dzieciństwie nawet jak niekoniecznie miałam na to ochotę. Może
powodem był niezbyt profesjonalny aparat fotograficzny a może... no
w każdym razie nie mam takiej fotografii i już. Kiedy sama zostałam
mamą obdarowywanie mojego dziecka prezentami z okazji Mikołajek,
urodzin i świąt wszelakich sprawiało i sprawia mi równie wiele
radości co otrzymywanie prezentów.
Mam tez fotografie mojej pociech z Mikołajami przeróżnymi
i przy przeróżnych choinkach=) Mikołaj i choinka czy jest coś
milszego w wspomnieniach z dzieciństwa szczególnie kiedy wspomina
się przeżyte zimy ?
A to moje chyba jedyne zdjęcie przy choince , niestety z Mikołajem nie mam ani jednego=(
Tak wyglądał 6 grudnia dokładnie rok temu,
nie wiało ale spadło mnóstwo śniegu.
a tak wyglądają choinki w tym roku.
Poszperałam i znalazłam jeszcze kilka fotografii z Mikołajem w roli głównej=)Czasami mikołaja nazywano Gwiazdorem w moim domu Mikołaj przynosi prezenty 6 grudnia a Gwiazdor na Boże Narodzenie .
Nie tylko Mikołaje ale i renifery zdobią dziś wszystko co się tylko da ;))
O tak...było biednie, ale wesoło.
OdpowiedzUsuńPrezenty zazwyczaj oprócz słodyczy były praktyczne ...często wydziergane przez mamę. A Mikołajem był tata....A rózgi były obowiązkowe i pytania o grzeczność....z rozrzewnieniem się to dzisiaj wspomina.
Moje dzieci już miały bogatsze prezenty a Mikołajem znów był tym razem ich tata. I znów było wesoło. Ale bywało, że bawiliśmy się w szukanego i tę zabawę z prezentami ukrytymi przez nas chyba dzieci lubiły najbardziej.
Dzisiaj poprzestajemy na prezentach pod choinkę.
Miło mi było powrócić o do swych wspomnień.
Zdjęcia fantastyczne...klimatyczne.
Pozdrawiam grudniowo.
Dziękuję i pozdrawiam z tak dużym opóźnieniem ale dopiero dziś wróciłam do tego wipisu😊
Usuń