Wybrałam się dziś jak zwykli mawiać
zielonogórzanie „na Palmiarnie”. Dlaczego „na „ i dlaczego
nie na Winne Wzgórza a na Palmiarnię? Nie bardzo wiem, ot taka
językowa osobliwość. W Zielonej Górze nie mamy żadnej gwary mówi
się u nas prawie doskonałą polszczyzną , prawie bo nie znam
nikogo kto no może oprócz polonistów i językoznawców nie by
popełniał mniejszych lub większych błędów językowych. Idąc
w kierunku Winnych Wzgórz, na których jest pięknie o każdej porze
roku i , które są dumą naszego miasta nazbierałam trochę
kasztanów , kilka liści bo nie ma
galerii jesiennych fotografii bez
kasztanów i żółtych liści jak nie ma urodzin bez tortu.
Na Winnych Wzgórzach jesień
rozgościła się już na dobre liście na krzewach winogron już
pożółkły a samych owoców szukać trzeba ze świecą. Ale są
jeszcze ślady winogronowych kiści i nawet udało misie znaleźć
zielone o dziwo winne grona. Nie ma co się dziwić wszak już dawno
po Winobraniu. Tu zawsze jest pięknie i warto wybrać się na spacer
bo do samej Palmiarni bliziutko a jak kasy brak to można posiedzieć
na ławeczce oczywiście jak nie pada deszcz i pooglądać kłódeczki
zawieszone na plocie i zastanowić się czy tych dwoje co to
kłódkę zawiesili jeszcze się kocha , czy może już dawno są z
daleko od siebie.
Minie zastanawia kim jest Pasikonik i czy kocha
nadal Rusałkę a może już tuli go w objęciach jakaś Biedronka=))
Czy ci dwoje , których miłość ma na imię „Spokój” dalej są
szczęśliwi i czy w ich związku nie rozgościł się „Wrzask”?
I kto kocha bardziej on czy ona?=)
Każda z tych kłódeczek to dowód
miłości a może tylko zauroczenia . Jesień to nie jest moja
ukochana pora roku no ale cóż trzeba ja jakoś przetrwać jeszcze
tylko zima i znowu będzie cudownie=)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz