niedziela, 17 lutego 2019

Dzień kota z kotem na poduszce;)


Dziś Międzynarodowy Dzień Kota i choć nie wszędzie obchodzony jest 17 lutego to i tak jest okazja do świętowania dla kociarzy no i dla kotów oczywiście.
Anglicy obchodzą to święto 8 sierpnia, Rosjanie 1 marca a Amerykanie  w październiku.

We Włoszech dzień kota obchodzony jest od 1990 roku a w Polsce od 2006 .
Kocham koty za ich urodę, wdzięk a przede wszystkim za indywidualizm . Kot nie zaatakuje człowieka tylko dla tego, że jego pan mu każe, nie będzie warczał bez powodu, no i nie da się głaskać gdy nie ma na to ochoty.  

Mam niezaprzeczalnie wspólną cechę z dorosłymi kotami wbrew utartej opinii mleko nam szkodzi;))  Choć koty i ja owszem czasami lubimy troszkę na przekór wszystkiemu i wszystkim napić się mleczka , niestety często kończy się to dolegliwościami o których lepiej nawet nie  wspominać.
Nietolerancja laktozy tak to się szumnie nazywa, ech życie ,życie;))




Pomimo ,że koty często gościły na moim blogu dziś też postanowiłam sportretować kota  tym razem na poduszce .












poniedziałek, 11 lutego 2019

Motyl nitką malowany … (haft)


Na zewnątrz zimo i pochmurnie, ale urodziny w każdą pogodę są zawsze kolorowe i radosne.

Najbarwniejsze na świecie są chyba motyle i dlatego postanowiłam wyhaftować motyla, którego pierwowzór udało mi się sfotografować w ogrodzie mojej mamy.
Haft to pracochłonna i czasochłonna metoda zdobienia tkanin, nawet najmniejszy wzór haftuje się kilka godzin.



Kiedy moja córka była uczennicą drugiej klasy szkoły podstawowej tak się złożyło, że nie mogliśmy wyjechać na wakacje nie pamiętam, co było powodem chyba chwilowy brak funduszy a może zły stan zdrowia któregoś z członków rodziny?  W każdym razie wakacje spędziliśmy „na miejscu” a w szkole, co roku dzieci opowiadają jak spędziły wakacje i co tu opowiadać jak się nigdzie nie wyjeżdżało no chyba, że do babci na wieś.  Wtedy wpadłyśmy na pomysł zrobienia gablotki z owadami. Gablotka to było drewniane pudełko po kredkach z szybką z plastiku.  

Motyle, muchy i takie tam zbierała Emilka na strychu dziadkowego garażu, wszystkie były już nieżywe, więc nie ma tu mowy o zabijaniu motyli lub przypinaniu ich żywcem do kartonu. Nazbierała tych owadów dość sporo i … i miała, jeśli nie najfajniejsza to na pewno jedną z fajniejszych pamiątek z wakacji przy okazji dowiedziała się, co nieco o motylach i ich kuzynach.


Tak jakoś ostatnio się składa, że prezenty urodzinowe są tematyczne były koty, były róże a w tym roku będą motyle;)

Dziś, kiedy już skończyłam haft postanowiłam odszukać tą „gablotkę” z motylami. Przekopałam się przez mnóstwo pamiątek, rzeczy zostawionych nie wiadomo, po co i ją znalazła. Niestety motyle po latach rozsypały się i po większości został jedynie pył na dnie pudełka.
Kilka się zachowało a wśród nich skrzydełka tego, na którym się wzorowałam.
Ten motyl to Rusałka  ceik (Polygonia c-album L.) – gatunek motyla z rodziny rusałkowatych (Nymphalidae).

Rusałka ceik to dość pospolity motyl o intensywnie ubarwionych z mocno postrzępionymi skrzydłami. Można ją spotkać w ogrodach, na nasłonecznionych łąkach i leśnych drogach .
Jeśli pogoda jest sprzyjająca pojawia się już w lutym a w ciągu roku wydaje na świat dwa  pokolenia. 
Postać dorosła żywi się najczęściej nektarem, sokiem z przejrzałych owoców.
Samiec motyla jest dość wojowniczy patroluje swój rewir z ziemi lub gałęzi drzew i atakuje inne motyle, nawet większe, przepędzając je ze swojego terenu.









Może nie oddałam wiernie  wyglądu tego motyla ale cóż artysta ma prawo do własnego widzenia świata;)) Mam nadzieję, że koszulka z motylem przypadnie Emilii do gustu.


https://pl.pinterest.com/ldrozlowska/

niedziela, 3 lutego 2019

Zima na mojej ulicy… ( fotografie)

Zapraszam na zimowy spacer po jednej najdłuższych i chyba najstarszych ulic w moim mieście, której nazwy na szczęście nikomu nie przyszło do głowy zmieniać, bo niby, po co? Skoro ulica nazywa się Podgórna a miasto z górą w nazwie musi mieć koniecznie ulicę Podgórna.;))


Z tego, co wyczytałam w Wikipedii to
„Podgórna (1945) – Polnisch-Kesselstraße (Polnische Kessel – niemiecka nazwa Nowego Kisielina), Altkesselstraße (Altkessel – niemiecka nazwa Starego Kisielina). W latach 1920-1924 utworzono część ulicy do ulicy Wrocławskiej (obecnie – górny odcinek Kupieckiej); w latach powojennych ten odcinek ulicy nazywał się Stolarską, a następnie do 1 lutego 1991 Krajowej Rady Narodowej, Kocia; obecnie jest to fragment Placu Matejki. Po wojnie wydzielono też wschodni fragment drogi, który nazwano – nawiązując do nazwy przedwojennej – Szosą Kisielińską.”

A żeby było zabawniej to po dołączeniu do miasta w 2015r. jak mawiał mój dawny szef „przysiółków” Podgórna zyskała jeszcze siostry:
Podgórna-Drzonków
Podgórna-Krępa
Podgórna-Nowy Kisielin
Podgórna-Przylep

Ale ja zabieram Was w zimowy, śnieżny dzień na spacer po ulicy Podgórnej w tzw. Starym mieście. Właściwie to tylko część tej ulicy, ale uwierzcie mi, że warto tam zajrzeć choćby po to by zobaczyć uśmiechniętego J. Gagarina 



czy stara bramę prowadzącą na podwórze zupełnie nowego domu.


Szczerze to idąc w taką pogodę na dodatek z aparatem sama sobie zadawałam pytanie: Gdzie ty babo leziesz, siedziałabyś w domu i herbatkę spijała a nie włóczyła się po ulicach. Nawet już miałam przysiąść na chwilkę 



ale spostrzegłam, że są więksi desperaci ode mnie :)



Ale co tam zapraszam na zimowy spacer bez wychodzenia z domu po ulicy Podgórnej w Zielonej Górze a raczej dziś białej górze;))