środa, 28 kwietnia 2021

Pani Lwica i Pan Lew …

 


         Zrobiło się jeśli nie cieplej to słoneczniej. Słońce sprawia, że człowiek zaczyna myśleć mimo wszystko bardziej pozytywnie a nawet zaczyna snuć plany w temacie wakacje. 





Oczywiście o podróżach w dalekie krainy nawet na razie nie śmiem marzyć ale co szkodzi popuścić wodze fantazji i namalować na koszulka piękne choć groźne koty czyli lwy.











         Wybrałam się na zakupy po koszulki na których miałam zamiar namalować chomika i kota ale po drodze spotkałam „lwa” wylegującego się na dachu i pomyślała sobie a czemu nie namalować jego groźniejszych kuzynów. Wszak lew to król zwierząt symbol waleczności i nieustępliwości a tego chyba nam teraz najbardziej potrzeba.





          Żeby mi się lepiej pracowało kupiłam trunek z  artystką na etykiecie;) Na piwie znam się średnio ale etykietka spodobała mi się i to bardzo a jak wielokrotnie pisałam kolekcjonuję i etykietki i kapsle. To piwo akurat bardzo mi smakowało więc korzyść była podwójna.












          Kiedy skończyłam malowanie koszulek przyszedł czas na  „świetlną reklamę” no i poszukiwanie lwów wśród moich skarbów no i  mimo, że figurek , maskotek i tym podobnych mam mnóstwo to ani jednego lwa o lwicy nie wspominając;)

 I tu mój osobisty małżonek przyszedł mi z pomocą  . Oświadczył z nieukrywaną dumą:

- „ mam znaczek pocztowy z lwem zaraz poszukam ”. Trochę to trwało ale warto było czekać, bo znaczek pocztowy jest  piękny i przywołał mnóstwo wspomnień o filatelistycznej pasji z dzieciństwa. :) W czasach naszego dzieciństwa „kolekcjonerstwo” było na porządku dziennym każdy coś kolekcjonował.




         Koszulki już gotowe i wkrótce powędrują w świat a ja zabieram się za czytanie książki :) 



Na pewno wam o niej napisze:)

          

 

niedziela, 25 kwietnia 2021

Zabawy w produkcje świec ciąg dalszy zgodnie z zasadą nic się nie marnuje .

 

         Jak już wiecie mam nową pasje, produkcję świec :)

Postanowiłam dać mojej córce samodzielnie wykonane przeze mnie świece, dostałam od niej w prezencie zestaw do ich produkcji http://kufereklucyny.blogspot.com/2021/04/w-blasku-swiec.html I tak to się zaczęło.

Dwie świece są z wosku sojowego.

Wosk sojowy jest dobrym nośnikiem olejków eterycznych ma niższą temperaturę topnienia wolniej się spala. Do jednej dodałam różany olejek i płatki róż ( były w zestawie) a do drugiej zmielony cynamon i kawałki kory cynamonowej.

Jako pojemnik na świeczkę o zapachu róż posłużył mi słoiczek po kremie do twarzy. Słoiczek oplotłam wianuszkiem z róż  kupionych w sklepie „Wielkie Wyprzedaże” za 1 zł.  dodatkowej elegancji świecy moim zdaniem dodaje złote wieczko słoiczka.:)  Świeczkę opakowałam w różowy kawałek szyfonu, to pozostałość po bukiecie jaki dostałam na imieniny.









         Do drugiej świeczki dodałam mielony cynamon i kawałki kory cynamonowej za opakowanie posłużył mi malutki słoiczek ( chyba po dżemie ). Do słoiczka  przywiązałam kawałek kory cynamonowej a na wieczku przykleiłam motylka . Cały arkusz takich motylków kosztował zawrotne 1 złotych.:)













          Trzecia kawowa świeczka jest w całości z produktów Zero Waste przetopiłam pozostałości starej świecy z parafiny.

 Dodałam zmielonej kawy ,rozpuszczalnej czekolady i kilka ziaren kawy w całości. Jako pojemnik posłużył mi szklany słoiczek po jogurcie , dokleiłam do niego motylka i dowiązałam  wstążkę. Zapakowałam w kawałek bordowego szyfonu znaleziony w szufladzie.







Świeczki można zapakować w koszyczek po owocach ozdobiony kawałkami wstążki, szyfonu , kwiatami albo wiórkami kolorowego papieru. Moje papierowe wiórki zostały mi z opakowania przesyłki z upominkiem , zostawiłam je na wszelki wypadek i przydały się .:))

 





Tym razem postanowiłam wykorzystać jak najwięcej , przedmiotów z „odzysku” i udowodnić sobie i „światu”, że można zrobić coś całkiem ładnego , za przysłowiowy grosz i na dodatek zgodnie z zasadą Zero Waste . 






Świece bardzo spodobały się mojej córce a Wy co o nich sądzicie?

 

 

 

wtorek, 20 kwietnia 2021

Zakładka do książki z kocim akcentem:)

 

         Moi bliscy śmieją się, że zanim cokolwiek wyrzucę oglądam to kilka razy, bo wszystko może się kiedyś przydać:) Czasami niestety nie przydaje się i ląduje po kilku dniach w koszu na śmieci.

Kiedy mój mąż dla żartu położył przede mną mały kartonik i powiedział „jak cię znam na pewno się ci to przyda” nie mylił się. Obejrzałam mały kartonik i od razu skojarzył mi się z tablicami na których wypisywane jest  menu w barach i restauracjach. Pomyślałam można by zrobić z tego fajną zakładkę do książki a że przypomina tablicę to rysunek musi wyglądać jak narysowany białą kredą. Skoro książka, do której zamierzałam włożyć zakładkę nosi tytuł „Historia kotów” autorstwa Swan Madeline to już wiadomo, kto został uwieczniony na moim rysunku. Polecam tą książkę wszystkim kochającym koty.



Dowiecie się o tym jak trudny był los kotów w średniowieczu i jak ubóstwiali swoje koty Churchilla, Nelson, Picasso czy Brigitte Bardot.

Ale wracamy do mojej zakładki, żeby była 100% Zero Waste na jej drugą stronę przykleiłam róże wycięte z pudelka po czekoladkach. Pewnie lepiej by było przykleić taki sam kartonik, ale za długo by czekać na razie tubka z klejem jest jeszcze pełna i nie ma planów zakupu nowej, więc przykleiłam to, co znalazłam;)















         Dziś wybrałam się na spacer po mieście w poszukiwaniu tablic przed restauracjami i barami




 niestety większość z uwagi na pandemie jest nieczynna a te, które działają prowadzą sprzedaż dań jedynie na wynos.

 Po pierwszej w tym roku wiosennej burzy miasto wygląda jakby niebo płakało nad naszym smutnym losem,







 ale jak po burzy przychodzi słońce tak i my doczekamy się jeszcze radosnych dni będziemy biesiadować z przyjaciółmi w barach i restauracjach będzie jeszcze:






„Jeszcze będzie przepięknie

Jeszcze będzie normalnie

Jeszcze będzie przepięknie aaa...”

Autor tekstu: ·Tomasz Lipiński

Czego Wam i sobie życzę?)