piątek, 22 stycznia 2021

Piwo jest dobre na …

 


         Nawet nie przypuszczaliśmy, że będzie nam tak brak spotkań z przyjaciółmi przy kufelku piwa i smacznym jedzeniu. Choć nie jestem koneserem piwa to i mi brak tych dyskusji o wszystkim i o niczym, tych opowieści, żartów a czasami sprzeczek o mniej lub bardziej istotne sprawy.

Kilka lat temu a dokładnie w 2016 roku córka zabrała nas na I Szczeciński Festiwal Piwa. 



W broszurce, jaka dostawali uczestnicy oprócz ciekawych wiadomości o tradycjach piwowarskich było kilka „piwnych przepisów” miedzy innymi na pyszny czeski gulasz piwny.




Mój mąż nie tylko lubi jeść ten przysmak, ale i sam go gotuje i wychodzi mu to gotowanie wyśmienicie.

Kiedy poprosił by na koszulce namalować mu kufel piwa powiedziałam ok, ale w zamian ugotujesz gulasz piwny?

Oto składniki potrzebne na gulasz:

„0,5 kg. Mięsa wieprzowego (np. łopatki)

3 średnie cebule

3 łyżki oleju słonecznikowego

1 łyżka czerwonej papryki

1 butelka jasnego piwa

1 kromka razowego chleba

1 łyżeczka kminku, sól, pieprz.

Mięso pokroić w kostkę. Cebulę posiekać i podsmażyć na oleju. Następnie dodać mięso i smażyć 10 min. Posypać kminkiem i wlać połowę jasnego piwa. Przykryć garnek gotować na małym ogniu 45 minut. Dodać pokruszony chleb razowy, dosypać paprykę i resztę piwa. Gotować 15 minut. Przyprawić pieprzem i solą.”

 

         Kiedy mąż gotował ja wymalowałam na jego nowej koszulce kufel piwa z pianką.;))





 




Moja kolekcja kapsli powiększa się i będę musiała pomyśleć o jakiejś skrzyni by ją mieć gdzie przechowywać. Kapsle dostaję od krewnych i przyjaciół. 






Tak, więc zapraszam na wirtualną ucztę piwną:);)


Jeszcze tylko skarpetki z piwnym akcentem i można zaczynać ucztowanie;))





niedziela, 17 stycznia 2021

Kot najlepszy lek na zimowe smutki :)

 

             No tak już od kilku dni mamy zimę taka odrobinkę mroźna jakby powiedzieli lubiący mróz i śnieg, ale ja już bardzo zimie dziękuję i proszę uprzejmie by sobie poszła.

            Lubię koty i to bardzo a spotkanie z kotem zawsze poprawia mi humor.

Kilka dni temu spotkałam na mojej ulicy kota niezwykle miły z niego zwierzak. Przywitał się ze mną, dał się pogłaskać sprawdził, co mam w torbie.  Grubiutki, z błyszczącym futerkiem i czystymi oczkami widać, że nie „bezdomniak”, ale jak się lepiej mu przyjrzeć od razu wiadomo, kot w życiu swoje przeszedł. Ogonek ma krótszy niż inne koty, część mu zapewne amputowano po złamaniu.



Kot pomruczał przyjaźnie i rozstaliśmy się, obejrzałam się na wszelki wypadek czy nie biegnie za mną w poszukiwaniu pomocy, ale nie pobiegł w swoja stronę.

Następnym razem wezmę ze sobą jakiś koci przysmak, jeśli nie tego to na pewno spotkam jakiegoś kotka na spacerze.  

                                                                                                                                    

            Dostałam od córki psa z materiału, który miał leżeć na parapecie i osłaniać od zimna i wiecie co? Jakoś bardziej podoba mi się, gdy leży na fotelu.;))



Jak jest pies to musi być i kot, więc wymalowałam kocią damę w niebieskim kapeluszu na poduszce i mam komplet:))







                   A to jeszcze dwa kocie portrety. 






Każdy kot jest inny, więc i każdy koci portret musi być inny.

czwartek, 7 stycznia 2021

Tulipanowa gorączka w środku zimy…

 


            Za oknem może nie bardzo groźna, ale jednak zima a ja chcę Wam opowiedzieć o gorączce, tulipanowej gorączce. 





Słyszałam o gorączce złota, ale o tulipanowej dowiedziałam się zupełnie niedawno, choć napisano o tym zjawisku powieść (Tulipanowa gorączka Deborah Moggach) a w 2017 roku nakręcono film (Tulipanowa gorączka – amerykańsko-brytyjski), którego akcja toczy się właśnie w czasie trwania tej niezwykłej „gorączki”.

Tulipanowa gorączka czy jak kto woli tulipomania to niezwykłe zjawisko ekonomiczne miało miejsce w Holandii w XVII wieku szczyt tulipomanii przypada na lata 1636-1637.  Zjawisko to wiązało się z ogromnym wzrostem cen cebulek tulipanów.

Tulipany przybyły do Europy z Imperium Osmańskiego w połowie XVI wieku i od razu stały się modne wśród arystokratów i ciągle bogacącej się klasy średniej szczególnie w Zjednoczonych Prowincjach Niderlandzkich.





 Jeden z najbardziej znanych botaników początku XVII wieku, Charlesa de L’Écluse wyhodował odmianę tulipana znoszącą trudny, zimny klimat.

W Holandii początek hodowli tulipanów datowany jest na rok 1593.

W 1623 jedna cebulka mogła osiągać cenę 1000 guldenów, w 1635 – 6000 guldenów, a w 1637 – 10000 guldenów.  Jedna cebulka tulipana odmiany Viceroy osiągnęła nawet cenę 2400 guldenów.

 W tamtym czasie 8 tłustych świń można było kupić za 240 guldenów a srebrny kielich 60 guldenów.

Tulipanami handlowano na giełdach holenderskich miast. Wielu Holendrów zaczęło spekulować na swoistej giełdzie podobnie, jaki robi się to dzisiaj z papierami wartościowymi. Miał być to sposób na zwielokrotnienie włożonego kapitału. Sprzedawano już posadzone tulipany albo te, które zamierzano posadzić.

W 1637 nastąpiło załamanie rynku z powodu zbyt wygórowanych cen i braku chętnych do zakupu cebulek. Kontrahenci przestali wywiązywać się ze swoich zobowiązań. Pękła bańka spekulacyjna, co doprowadziło wielu ludzi do bankructwa.

 Dostałam w prezencie cebulki tulipanów przywiezione z Holandii niestety „hodowla „  nie do końca się powiodła. Ostatnio przeczytałam, że można hodować tulipany w doniczkach, ale najlepiej by temperatura przypominała tą „w ogrodzie”.  Choć nie udało mi się wyhodować tulipanów w doniczce pozostał mi ten maleńki suwenir.



Ja też kocham tulipany za ich niezwykłe piękno

Wyhaftowałam córce na bluzce tulipany.

 









A te wymalowałam akwarelami.



Tak, więc też uległam swoistej tulipanowej gorączce widać tulipany mają jakąś czarodziejską moc:)

Ten kotek też:)



 

sobota, 2 stycznia 2021

No to zaczynamy rok 2021 z egzotycznym ptakiem...

 

Nie wiem jak Wy, ale ja mam już dość przykrych wieści i smutku dla tego postanowiłam, że mój pierwszy post w tym roku będzie o czymś lub o kimś bardzo kolorowym.

Przedstawiam Wam niezwykłego ptaszka z rodziny wróblowatych.

Kurtaczek modroskrzydły (Pitta moluccensis)  to ptak z rzędu wróblowatych.

Kurtaczki (Pittidae)  w Polsce  nie występują.

Kurtaczek modroskrzydły zamieszkuje  tereny od Indii po Malezję, Indonezję, południowe Chiny i Filipiny.

Długość ciała kurtaczka modroskrzydłego wynosi 18-20 cm , masa to 54-146 gram.

Swoje kuliste gniazda buduje na ziemi w pobliżu wody i między korzeniami drzew. 

Ptaki te żyją  w parach,  czasami samotnie. Na wiosnę składa od 4 do 6 jaj po około szesnastu dniach wykluwają się pisklęta .  Wysiadywaniem jaj i wychowaniem piskląt zajmują się zarówno samica jak i samiec.

Żywi  się owadami i robakami.

Ciekawostką jest, że  ptaki te nawołują się wzajemnie rano i wieczorem a nawet potrafią też odpowiadać na nawoływanie ludzi.

Moim zdaniem kurtaczek modroskrzydły zasłużył na własny portret w złoconej ramie.










A jak Wam się podoba ten ptaszek?