Moja babcia
mawiała, że „człowiek planuje a czort mu
buty szyje” inaczej to ujmując nie ma co
zbytnio ufać w to, że nasze plany powiodą się bez większych przeszkód. Tak też stało
się z moimi wiosennymi planami . Koncert Lady Pank przeniesiono na październik,
wyprawa do Anglii też musi poczekać ,
wakacje nad morzem dopiero w sierpniu więc jest szansa, że spędzimy je zgodnie
z planem. Święta w tym roku zapewne nie tylko u nas będą nie
takie jak zwykle .
Wierzę , że
jak uporamy się z tym paskudnym Coronavirusem to zaczniemy żyć na podwójnych obrotach by
nadgonić utracony czas.
Na razie chodzę
z kąta w kąt i szukam zajęcia . Przeglądam szuflady i odkrywam w nich mnóstwo rzeczy o których istnieniu
prawie zapomniałam.
Okazało się ,że mam kilka drewnianych łyżek na których miałam
coś malować ale jakoś nie było czasu i okazji ;)) Styropianowe
ptaszki , baranki , jajka wszystko leży od lat na dnie szuflady i czeka jak
mawiała moja córka gdy była małą dziewczynką „na dzień”J
I chyba przyszedł
czas by wykorzystać je do świątecznej dekoracji domu.
Kilka lat
temu do zrobienia świątecznych pocztówek użyłam wydrukowanych
starych rodzinnych fotografii . To dobry pomysł dla tych co nie są mistrzami
w ręczny wykonywaniu pocztówek a chcieliby by ich kartki świąteczne były odrobinkę inne niż te ze sklepu.
Warto na wszystkim co robimy pisać datę wykonania i
podpis po latach łatwiej będzie nam ustalić kto to zrobił i kiedy a w tym roku
święta będą szczególne .
Pamiętam jak
mój dziadek pokazał mi rysunek a na nim były róże i podpis „ to narysowała moja
córka” niestety nie napisano jak nazywała się autorka tego pięknego rysunku a
dziadek miał liczne rodzeństwo i jak tu ustalić czyja to była córka. I choć minęło wiele lat ja ciągle pamiętam by wszystko opisywać i układać w odpowiednie
przegródki . Co nie znaczy ,że zawsze
wiem skąd mam „to coś”J
Bardzo
chciałabym by wreszcie było znowu bezpiecznie i radośnie i mocno wierzę ,że
jeszcze chwila i znowu będziemy mogli odetchnąć z ulgą czego Wam i sobie życzę.