czwartek, 25 stycznia 2018

Skrzyneczka ze szczygłem dla hafciarki.


Ostatnio wróciłam do haftowanie po pierwsze haft jest znowu w modzie a po drugie chciałam sprawdzić czy to prawda ,że haftowania jak jazdy na rowerze się nie zapomina=))
Mam co prawda duże kartonowe pudełko po kosmetykach w którym przechowuje nici ale co szkodzi mieć jeszcze drewniany kuferek na akcesoria hafciarskie.
Właściwie na pomysł wymalowania takiego drewnianego kuferka wpadłam kiedy wybrałam się po białą farbę do tkanin do sklepu z akcesoriami dla plastyków tuż przy Wieży Głodowej w Zielonej Górze. Wieża ma ciekawa historię bo choć podobno nikt w niej z głodu nie umarł ale płonęły tam stosy czarownic.
W sklepie oprócz farb kupić można cuda i cudeńka a wśród nich np. koniki bujane i skrzyneczki drewniane a co jedna to fajniejsza. Co prawda nie uległam pokusie we wtorek wyszłam ze sklepu jedynie z białą farbą ale kuferki nie dawały mi spokoju bo przecież potrzebowałam takiego na nici , igły i tamborek. Następnego dnia powędrowałam do sklepu i kupiłam taki w sam raz jak dla mnie drewniany kuferek. Upewniłam się jeszcze u Pani Oli, że farby do tkanin nadają się do pomalowania drewna i z kuferkiem pod pachą wróciłam do domu.
Na wieczku kuferka namalowałam szczygła.
Szczygieł (Carduelis carduelis) to mały ptak z rodziny łuszczakowatych (Fringillidae).
Szczygieł należy do najładniej i najjaskrawiej upierzonych ptaków zamieszkujących Europę.
Jest mniejszy od wróbla . Jego trele i świergotanie są naprawdę mile dla ludzkiego ucha.
Szczygieł żywi się nasionami roślin i drobnymi owadami. I co ważne szczygieł jest w Polsce objęty ścisłą ochroną.
Kiedy już namalowałam na wieczku kuferka szczygla





 zabrałam się za boki kuferka i pomalowałam je złotolem do drewna. Złotol nadał ścianka kolor starego złota i lekki połysk.




Wzór na wieczku pokryłam werniksem akrylowym. Trzeba pamiętać by podczas malowania mieć założoną maseczkę uchroni to od ewentualnego bólu głowy spowodowanego intensywnym zapachem obu środków (złotolu i werniksu).

Kiedy farby wyschły wewnętrzną stronę wieczka wykleiłam żółtym filcem. Dodatkowo wokół filcu nakleiłam ozdobną tasiemkę, Filcowa wyściółka świetnie nada się do przechowywania cieniutkich igieł do haftowania.





Taki kuferek świetnie nadaje się dla hafciarki bo pomieści wszystko co potrzebne.


poniedziałek, 22 stycznia 2018

Haftowany bukiet dla Emilii.



 Haftowanie to dość czasochłonna i pracochłonna sztuka. Co pewien czas jednak haft wraca do laski i nie sposób by w szafie zabrakło ciuszka z haftem=)
Wyciągnęłam z szafy pudło z nićmi (muliną), igielnik , tamborek i zabrałam się do pracy.
Najpierw narysowałam wzór bo niestety z wzorami do haftowania w moim kuferku kiepsko.
Kiedy byłam uczennica dorabiałam jak już wspominałam w wcześniejszych postach do skromnego kieszonkowego. Jak rozpoczęłam szumnie mówiąc karierę zawodowa czasu na haftowanie było, mniej. Kiedy zostałam mamą  robiłyśmy z córką róże fajne rzeczy ale haftowanie to nie jest najbezpieczniejsze zajęcie dla małych dzieci. Szczerze mówiąc igły często się gubią i jest to niebezpieczne dla maluszka. Po  za tym haft jest bardzo czasochłonny i ja uważam,że lepiej poświęcić go zabawie, rozmowie czy wspólnym czytaniu bajek.
Moje dziecko jest już dorosłe więc chyba pora wrócić do haftowania.

Zaczynamy od przeniesienia wzoru przy pomocy kalki barwiącej na tkaninę .


Dobrze jest obszyć krawędzie tzw, ściegiem za igłą by haft był "pełniejszy".













Po naciągnięciu materiału na tamborek wypełniamy wzór haftem cieniowanym .















Haft to dobry sposób na ozdobienie i sprawienie że zwykły T-shirt zmieni się nie do poznania=)

czwartek, 18 stycznia 2018

Kuchenne fartuszki dla Niej i dla Niego...

Dla niej i dla niego czyli dwa kuchenne fartuszki prawie z niczego takie hasło reklamowe mogłoby przyświecać temu postowi.











Na zewnątrz zima za która nie przepada więc czas pomyśleć jak wykorzystać kupione jeszcze latem dwa czerwone fartuszki .
Choć uszyto je z  dobrego nie plamiącego się materiału, choć są czerwone to jednak jak czegoś im brak.

 
Gotowanie we dwoje bywa dobrą zabawą oczywiście jeśli panuje pełna współpraca a raczej kiedy wiadomo kto jest szefem kuchni a kto kuchcikiem,  inaczej prędzej dojdzie do awantury niż do powstania pysznego dania. W mojej kuchni wspólne gotowanie nie koniecznie dobrze się kończy=))
Moje fartuszki powędrują więc do tych, którzy lubią i potrafią gotować w zespole , zapewne już ustalili kto jest szefem kuchni .
Poszperałam i znalazłam piękną koronkową serwetkę kupioną tak jak i fartuszki w second hand .
Koronkowa serwetka będzie jak biały kwiat zdobić fartuszek dla Niej . A że kwiaty przyciągają motyle , motyl który przywędrował do mnie od Basi Sarenki wraz innymi koronkowymi cudami świetnie uzupełnił całość. 




Fartuszek dla Niej gotowy. 

















Czas na fartuch dla Niego. A co dodaje elegancji mężczyźnie? Oczywiście krawat. 
Wybrałam się po krawat do second hand-u .

 Po drodze zrobiłam kilka fotografii zimy  za którą nie przepadam . Zawsze znajdzie się ktoś kto mnie za ten brak radości z zimna, śniegu i mrozu skarci ale ja i tak zimy nie lubię no może na fotografia ale tez nie za bardzo=))






Szukałam zabawnego krawata ale jak na złość większość była smutna i szara.


 Udało mi się znaleźć piękny krawat w słonecznym kolorze . Wyprałam go, wprasowałam i przyszyłam do do fartucha.



I mam prezent dla dwojga  amatorów kucharzenia. 

środa, 10 stycznia 2018

Koszulka z koronkową sową.

Nie ma to jak złapać tak zwany szwung do roboty . Szwung czyli pęd, impet, ciąg jak podaje słownik gwary wielkopolskiej choć ja to słowo pamiętam z dzieciństwa . Na naszym podwórku był swoisty tygiel kulturowy i to było piękne=))
No ale do rzeczy wczoraj wymalowałam kota na jednej koszulce a dziś „stworzyłam” drugą.
Pisałam już ,że moja znajoma Basia zwana przez przyjaciół Sarenką podarowała mi woreczek pięknych szydełkowych cudów. Wśród tych cudowności była beżowa, koronkowa sowa .
Sowa na początku miała ozdobić poduszkę i czekała na swój dzień.
Kiedy dziś rano przeglądałam „internet” trafiłam na blog Dalwi Szyje autorka pokazała tam jak zmieniła stary sweter w fajny ciuszek przyszywając do niego kolorowe kwadraty włóczki.

Pomyślałam , że sowa podarowana mi przez Basię zasługuje by pokazać się światu=))
Przyszyłam sowę do koszulki muliną a dwa super guziki w miedzianym kolorze świetnie pasują na oczy koronkowej sowy.
No i sowio zrobiło się w moim domu bo z wizytą przybyły jeszcze dwie ciekawskie sowy =))





Moim zdanie jest fajnie a Waszym?
A tak wygląda efekt mojego szwungu do roboty=))