poniedziałek, 7 marca 2022

Portret kota ręcznie haftowany:)

 

         Jakoś mi trudno ostatnio zabrać się do pisania, malowania czy rysowania może, dlatego, że czasy są trudne.

Na świecie i w życiu każdego z nas tyle się dzieje niekoniecznie dobrego, że uśmiech zaczyna być towarem deficytowym.  Jest jeden taki zwierzak, który potrafi cichutkim pomrukiwaniem uspokoić skołatane nerwy a pogłaskanie go po grzbiecie sprawia, że świat wydaje się lepszy. Ten zwierz nawet, kiedy śpi sprawia, że wszyscy patrzą tylko w jego stronę. Tak, mowa o kocie:) Koty przetrwały trudny czas średniowiecza, gdy posądzane je o konszachty z diabłem tylko dlatego, że są honorowe i nie łasza się do bylekogo. Lubię w kotach ten ich dystans do świata, to szanowanie własnej przestrzeni życiowej. Owszem bywają koty leniuchy i koty „sprzedawczyki”, ale to tylko niechlubne wyjątki. Warto pomagać kotom, bo one za dobroć odpłacają podwójnie. Kot nie zapomina krzywd tak jak i człowiek. Krzywda wyrządzona to jak dług kiedyś przyjdzie za nią zapłacić.


         Oj post miał być o kocim portrecie nićmi haftowanym. Modne zrobiły się obrazki z ręcznie haftowanymi motywami, których ramkę stanowi tamborek. Skoro modne i sprawiają radość obdarowanym i hafciarką (koty jak to koty w tej sprawie nie zabierają głosu ) to, czemu by nie wyhaftować takiego małego portreciku:)







          Potrzebne są;

- płótno

- nici do haftu (mulina)

- igły

-tamborek

-kredka do narysowania wzoru

-nożyczki

-biały karton

-klej

I oczywiście odrobina cierpliwości.









Pozdrawiam i pamiętajcie nakarmić koty te Wasze i te bezdomniaki:)


Bez fotografii z Tosią post byłby nie dokończony  hi, hi ...

to sa fotografie zrobione przez moja córkę Emilię :)