czwartek, 30 kwietnia 2020

Dzik na ul. Dzikiej i wiosenne opowieści.

Ulica Dzika nosi tą nazwę od 1945 roku przed wojna nazywała się 

 "Am Rohrbusch " czyli w tłumaczeniu na język polski "Na trzcinie".  Z tego co wyczytałam w książce Jerzego Piotra Majchrzaka  „Wędrowanie w przeszłość. Zapiski encyklopedyczne o Zielonej Górze i okolicy”  rosły  tu trzciny . Wspomina o tym ,że  połacie dziko rosnących trzcin ciągnęły się od obecnej ulicy Wazów  (Rohrbusch po polsku  Trzcinowy Zagajnik ) aż do obecnej ulicy Starokisielińskiej.



Ulica Dzika żyła swoim życiem aż do 2015 roku kiedy  wybudowano tam kilka apartamentowców no może to dość szumna nazwa ale  życie mieszkańców na pewno odrobinkę się zmieniło . Czy na lepsze? Czytając doniesienia prasowe raczej nie.
Co jeszcze warto wiedzieć o Dzikiej ?

Przy ul. Dzikiej w 1986 roku z inicjatywy harcerzy i przy ich udziale powstał Dom Harcerza. W 2018 roku przeniesiono harcerzy do nowego budynku .
W budynku gdzie dawniej mieścił się Dom Harcerza obecnie znajduje się Ogólnokształcąca Szkoła Muzyczna I stopnia.

Od 1979 roku na ulice Dziką z pomnika  (projektu Tadeusza Dobosza ) spogląda
Janusz Korczak wielki przyjaciel dzieci i niezwykła postać. Więcej o nim tu.



Ale ja wybrałam się tam by zobaczyć co nowego powstało w galerii pod chmurka na ulicy Dzikiej.


O tym ,że dziki pojawiają się na niektórych ulicach Zielonej Góry wie każdy  przynajmniej każdy mieszkaniec miasta. O tym ,że jest w naszym mieście ulica Dzika też ale. że dzik ma na tej ulicy swój portret pewnie nie każdy wie;)




Oprócz portretu dzika powstały nowe murale w miejsce starych, które ząb czasu zniszczył.

Artysta pochwalił się swoimi przyborami do malowania.



Ja tez wykorzystuję wolny czas by rysować. 





Nie namalowałam co prawda portretu dzika ale lisa. Ulica Lisia też jest w naszym mieście i jak już kiedyś pisałam ma swoje lisie portrety.





Zapraszam na Dzika w wiosennej szacie J














piątek, 24 kwietnia 2020

Czytam, rysuję i czekam …

 

Życie lubi nas zaskakiwać w najmniej oczekiwanych momentach, ale podobno wszystko w życiu jest „po coś”.  Dostałam w   prezencie dwie  książki, których autorem jest Philip Zimbardo o jedne „ Żyj lepiej, kochaj mądrzej”  już wspominałam  w poście https://kufereklucyny.blogspot.com/2020/02/o-sercu-zyciu-i-kochaniu.html    druga to  to „Efekt Lucfera”.  





 Jest to analiza pewnego eksperymentu  mającego na celu ukazanie  mechanizmów , które czynią z zwykłego człowieka oprawcę lub ofiarę systemu kiedy znajdzie się w określonych warunkach .
Kilka lat temu oglądałam film o tym eksperymencie i szczerze mówiąc byłam jego efektem wstrząśnięta.


Czym był ów eksperyment  ? Oto co można przeczytać o nim w Wikipedii:
„Stanfordzki eksperyment więzienny (ang. Stanford Prison Experiment) – projekt badawczy, który miał za zadanie zbadać psychologiczne efekty symulacji życia więziennego. Przeprowadziła go grupa psychologów Uniwersytetu Stanforda pod przewodnictwem Philipa Zimbardo w 1971 roku. Podczas selekcji kandydatów kierowano się ich dobrą kondycją psychofizyczną oraz brakiem kryminalnej przeszłości. Selekcję przeszło 24 studentów, z których 18 ostatecznie wzięło udział w eksperymencie (pozostała szóstka stanowiła rezerwę). Eksperymentalne więzienie skonstruowano w piwnicy wydziału psychologii w Stanfordzie.” Więcej https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanfordzki_eksperyment_wi%C4%99zienny

Czasami jak czytam wypowiedzi niektórych ludzi to mam wrażenie, że oprócz pokładów dobra  to obecna sytuacja wyzwala w ludziach mnóstwo negatywnych  reakcji .  Pewnie to efekt przymusowej izolacji i strachu podsycanego przez media .
Żeby nie poddać się tej nienormalnej sytuacji warto jest zająć umysł, serce i ręce czymś z założenia  radosnym . Ja zajęłam się ozdabianiem wszystkiego co wpadnie mi w ręce nawet maseczek ochronnych J)





Co jakiś czas wyciągam kredki i rysuję bo lubię to robić daje mi to dużo satysfakcji można powiedzieć dziecięcej radości. 
Nigdy przedtem nie miałam do czynienia z czymś tak fajnym jak gumka w ołówku , która można wyczarować refleksy światła na rysunku albo wymazać niewielkie fragmenty. Wspaniała rzeczą jest też gumka do „blendowania kolorów” a i kredki odkrywam na nowo.




Jak tylko wszystko się skończy na pewno wybiorę się w jakąś podroż na razie musi mi wystarczyć spacer do parku .

No cóż wszystko jest „po coś”, czyli po to by niczego już nigdy nie odkładać na później a szczególnie kochania ludzi i zwiedzania świata wokół nas.



 Izolacja wyzwala w nas paskudne instynkty, więc lepiej nie izolować się od świata, tylko uważnie się mu przyglądać J

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Zdrowie Medyków i wiosna 2020 w Zielonej Górze.


Co u mnie i w moim mieście to znaczy w mieście, w którym mieszkam słychać?

Przede wszystkim chcę Wam pokazać nowy mural, którego twórcami są Biko i Waek nasi zielonogórscy artyści. Mural jest podziękowaniem dla MEDYKÓW, czyli tych wszystkich bez wyjątku, którzy walczą o nasze zdrowi narażając często własne.



"ZDROWIE MEDYKÓW"



Wiosna rozgościła się w mieście na dobre i w nosie ma wszelkie zakazy i nakazy jest jakby jeszcze piękniej niż zawsze.
Ludzie chodzą po mieście w maseczka ochronnych wygląda to trochę dziwnie, ale cóż jak trzeba to trzeba.













A ja wieczorami dalej bawię się w malowanie a raczej w rysowanie. Wy










Co rusz przybywa mi coś nowego gumka w ołówku (wspaniała sprawa) a to jakiś nowy ołówek lub kredka słowem nie ma nudy?))
Czekam jak wszyscy na dzień, kiedy będzie można jak dawnie ruszyć w świat szeroki J  


wtorek, 14 kwietnia 2020

Moja maseczka ochronna z kocim pyszczkiem :)


A od czwartku jak na balu bez maski ani rusz.  No i stało się mamy nakaz , przykaz, obowiązek w każdym razie na pewno nie mamy wyboru , musimy nosić maski a raczej maseczki ochronne w miejscach publicznych.

I choć niespecjalnie jestem przekonana co do skuteczności wszelakich maseczek ochronnych takich co to można je zastąpić chustką albo szalikiem to jako zdyscyplinowana obywatelka a raczej obywatelka nie lubiąca płacić mandatów kupiłam a właściwie to kupiono mi cztery maseczki ochronne , które podobno są wielorazowego użytku, wystarczy je wyprać wyprasować i  będą nadal skuteczne tak przynajmniej zapewnia producent.

Co prawda w naszym mieście można dostać darmową maseczkę ale jak zobaczyłam ilu jest chętnych stojących w kolejce po owe maseczki odpuściłam sobie i postanowiłam zainwestować w maseczki nie bez żalu własne pieniądze. 😂


Maseczki są białe  sztywne jak nie przymierzając koci ogon no i wpychają się na oczy,  trzeba je co chwila ściągać. Może to wina maseczek a może moja nie wiem bo i te które mam w domu nabyte  jeszcze w czasach "przed epidemią" takie jednorazowe też są równie niewygodne.


Moja  znajoma Ania pochwaliła się na Facebooku maseczkami z kocimi  wizerunkami, pozazdrościłam jej i postanowiłam na jednej z moich maseczek namalować  koci pyszczek a co też chcę mieć fajna maseczkę jak już ma być mi niewygodnie to niech przynajmniej będzie ładnie:)  







Co prawda na komunikat o obowiązku noszenia maseczek zrobiłam minę podobna do tej jaką ma kot na moim rysunku ale jak mus to mus.;)