środa, 30 marca 2016

Widziane i sfotografowane...( fotografie).



Wiosna ostatnio bywa w naszym mieście, bywa bo najpierw jest cieplutko i słonecznie a za chwilkę leje mowie Wam , leje jak z cebra=)
Pospacerowała w poszukiwaniu wiosny w okolicy mojego domu i "zatrzymałam w czasie" to co zobaczyłam.

Coś burzymy by zbudować nowe , szczerze zawsze mi żal  burzonych budynków choć wiem ,że niektóre po prostu muszą ustąpić miejsca "nowemu".









 Są jednak w mieście piękne miejsca , które należy chronić bo inaczej miasto straci swój charakter . Każdy kto mieszka w okolicy ulicy Ceglanej zna ta głowę anioła za każdym razem zachwyca mnie na nowo.


Spotkałam a jakże kota ale poświęcił mi tylko chwilkę swojego czasu.



W naszym przydomowym ogródku zobaczyłam prawdziwą płytotekę =)) Czemu maja służyć porozwieszane na gałęziach płyty CD? - tego nie wiem.





Wiem jedno warto wybrać się na spacer i spróbować odkryć nieodkryte =)










wtorek, 22 marca 2016

Kurka malowana...



Pamiętacie „bieżniki”? W czasach mojego dzieciństwa w mieszkaniach królowały stoliki kawowe potocznie nazywane „ławą” , były to niskie, podłużne stoliki przypominające właśnie ławę. Na owych ławach królowały serwetki nazywane bieżnikami lub z niemiecka „laufer” . Nawet sprawdziłam w internecie czy czegoś nie pokręciłam z tym „laufrem” (Läufer ).
Pewnie to kształt tych serwetek kojarzył się z „ścieżką” czy bieżnią.
Kiedy zobaczyłam serwetkę czy może raczej lnianą zielona ściereczkę pomyślałam sobie może zmienię ją w „bieżniczek”. Taki bieżniczek z wielkanocnym akcentem będzie można w kuchni na
nim wypić kubek kawy zanim powstają domownicy i zaczną się przygotowania do świątecznego śniadania=)
Mam w domu jeszcze kilak „kurzych” akcentów : kieliszki na jajka , plastikowego kogucika pamiątkę z dzieciństwa, świeczkę w kształcie zielonej kurki . Mam też taki kamyczek przywieziony z wakacji , który kształtem przypomina kurkę , wymalowałam go farbami do szkła.




Moją kurkę "bieżnikową" i jajka wymalowałam farbami do tkanin .











Kiedy będę piła kawę na pewno będzie mi się przypominać dzieciństwo i „ława „ w jadalni mojego rodzinnego domu=)

sobota, 19 marca 2016

Wielkanocny stroik …



  No i święta wielkanocne tuż, tuż warto pomyśleć o dekoracjach zanim udamy się do kuchni i słuch o nas zaginie=)) Co prawda nauczyłam się rozdzielać prace między domowników ale bez mojego osobistego nadzoru najpewniej, najpewniej by dali sobie radę no ale tradycja to tradycja=))
Często spędzałam święta na dyżurze w pracy ale z własnej woli tylko dwa razy nie spędziłam ich w domu raz wyjechałam na wczasy w Bieszczady a raz spędziłam je na weselu kuzynki. I zawsze brakowało mi tych domowych świąt pełnych zapachów domowego ciasta, przedświątecznej bieganiny , kłótni o przysłowiową pietruszkę i takich tam atrakcji=))
Powiem szczerze ,że kiedy byłam w Polańczyku nad Soliną pomimo uroku miejsca i fajnego towarzystwa tęskniłam za domem i przyrzekłam sobie,że to pierwszy i ostatni raz w końcu na wyjazdy ma się tyle innych dni w roku .
Ale wracając do dekoracji kupiłam w sklepie z akcesoriami papierniczymi plastikowe jajka w dwóch rozmiarach koszt jednego opakowania to około 10 złotych (5 sztuk w opakowaniu). Kiedy płaciłam pani w sklepie spytała „jaki ma pani pomysł na te jajeczka?” . Odpowiedziałam zgodnie z prawda ,że jeszcze nie wiem. Dziś pomysł przyszedł sam z mojego kuferka wyciągnęłam wianek ze słomy (2 złote), przepiórcze piórka i kolorowe wstążki.
Owinęłam zielonymi i żółta wstążka wianek pozostawiłam kawałek nieowiniętego miejsca by nawiązywał do ptasiego gniazda. Poprzypinałam przepiórcze pióra. Do środka jajek włożyłam po kilka piórek dowiązałam wstążki i wianek gotowy , niedrogi i łatwy w wykonaniu myślę, że ładny.














Większe jajka posłużą do udekorowania stołu do środka włożyłam czekoladowe jajeczka i przywiązałam kokardy. 




W moim rodzinnym domu nie było zwyczaju szukania czekoladowych jajek w wielkanocne święta . Ja uwielbiam wszelkie zwyczaje związane z obdarowywaniem się prezentami.
 
Kocham moją Ziemię Lubuską za to ,że jest tu swoisty tygiel kulturowy , urodziłam się tu, wychowałam i poznałam przeróżne obyczaje .


Kochani życzę Wam radosnych , zdrowych, bez kłótni i tych politycznych i tych o pietruszkę świąt Wielkiej Nocy =)

środa, 16 marca 2016

Koszulka z jaszczurką czyli ciut egzotyki=))

Jaszczurka ((Lacertilia) to jak można wyczytać w wszechwiedzącej Wikipedii to beznogie lub czteronożne zwierzę lądowe z grupy gadów łuskonośnych. Co jeszcze ? Jaszczurka ma oczy posiadające powieki ,mocne szczęki i diapsydalną czaszkę . Według słownika biologicznego „czaszka, w której występują dwa doły skroniowe, stanowiące miejsca przyczepu mięśni poruszających żuchwę; u hatterii, krokodyli, a w zmienionej formie u łuskonośnych (tj. jaszczurek i węży) oraz ptaków „. Upss... wystarczy tego wymądrzania . Skąd mi przyszyły do głowy jaszczurki ano dziś moje dziecko znowu zatelefonowało do mnie i radośnie oświadczyło mamo dziś na wykładach była mowa o cudownych stworzeniach :o trujących ropuchach , wężach i jaszczurkach. „No czadowo” wyrwało mi się i zaraz przypomniała mi się scena z „Zemsty” A. Fredry. Pamiętacie jak to Klara biednemu Papkinowi odpowiedziała na jego oświadczyny „" Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby! " . Może jaszczurka to nie krokodyl ale jednak, co za czasy nastały hrabia Fredro pewnie by się mocno zdziwił ,że panny teraz same marzą o polowaniu na jaszczury i na dodatek nikt się specjalnie temu nie dziwi, no prawie nikt=))
Córka nawet przesłała mi fotkę 
niestety nieżywej już jaszczurki ale jednak . Salamandra to nie krokodyl ale coby nie mówić drapieżnik. „Salamandra plamista, jaszczur plamisty. Prowadzi samotniczy, drapieżny tryb życia.”
fot .Emilia Drozłowska

Zastanawiałam się jaką jaszczurkę wymalować na koszulce dla mojej córki w końcu to podobno „cudne zwierzaki”. W końcu postanowiłam namalować taką bajecznie kolorową choć kto wie... Jaszczurek jest aż 400 gatunków a może tak wygląda ten 401 =))
Kupiłam koszulkę w „RESERVED”nie kosztowała wiele choć zawsze dziwią mnie takie ceny z końcówką 99 groszy tak jakby koszulka nie mogła kosztować 20 złociszy tylko 19,99. Pewnie jest w tym jakaś handlowa logika 
ale co zrobić z tym 1 groszem ?
Tak więc po wypraniu koszulki co jest konieczne by farby dobrze się trzymały, wysuszyłam ją i przeprasowałam . Wyciągnęłam moje farby i proszę na koszulce pojawiła się jaszczurka. 










Nawet moja żaba zlazła z lampy by obejrzeć koleżankę =)) Koszulka schnie a jutro po przeprasowaniu wzoru oczywiście po lewej stronie koszulka powędruje na półkę w szafie i będzie czekać na przyjazd Emilii na ferie świąteczne ciekawe czy się jej spodoba ?=)






P.s. Zapomniałam dodać ,że moja jaszczurka to elegantka bo błyszczy w świetle (dzięki odrobinie złotej farby do tkanin), niestety na fotografii tego nie widać=)