piątek, 28 czerwca 2019

Półka na przyprawy ozdobiona po mojemu …



Jestem typem zbieracza właściwie gdyby nie przebłyski zdrowego rozsądku zbierałabym wszystko, bo żal wyrzucić, bo takie ładne, bo się przydać może…

Znacie to? No jasne większość z nas tak ma.

Lubię „dawać drugie życie przedmiotom” zanim cokolwiek wyrzucę zastanawiam się czy da się to do czegoś wykorzystać. Tak było z ekologicznymi sztućcami niby są jednorazowe, ale można je umyć i użyć ponownie.  

Kilka tygodni temu w wegetariańskim barze na dworcu kupiliśmy jedzenie na podroż i wzięliśmy z pojemniczka takie ekologiczne sztućce.  Nie mieliśmy ochoty na posiłek w czasie podróży i tym sposobem  nieużywane sztućce trafiły do mojego kuferka.



Czekały na swój dzień i przedmiot, który ozdobią.;)) 



A wczoraj… wczoraj w moim ukochanym Centrum Wyprzedaży kupiłam  drewnianą przenośną nazwijmy to półeczką a raczej skrzyneczką na składanych nóżkach. Cena bardziej niż przystępna, bo 15 złotych polskich więc  pomyślałam – biorę a co mi tam;)) Produkt wykonano z drewna kiepskiej, jakości bo i sęczki i niezbyt gładka powierzchnia. 

 Od dziadka wiem ,że sęczki w drewnie to kiepska sprawa  no i ale to nie mebel a „przybornik” więc  „przymknęłam oko” na tą niedoskonałość w końcu czego żądać za tak niewielką cenę;)

Najpierw na „skrzyneczce” namalowałam kwiatowy wzór farbami akrylowym a potem przykleiłam klejem stolarskim, uprzednio pomalowane na złoty kolor sztućce. 



Kiedy farby wyschły wszystko utrwaliłam werniksem do farb akrylowych.

Na koniec wszystkie części to jest stelaż  i skrzyneczkę dokładnie zabezpieczyłam woskiem do drewna. To taki specjalny wosk na bazie naturalnych pszczelich wosków. Ten wosk pachnie przepięknie , zapach wypełnia cały dom i przypomina mi dzieciństwo.






Półeczka powędruje do mojej córki Emilii, ona tak jak ja kocha  przedmioty z „z duszą”;) Będzie mogła postawić na niej albo słoiczki z przyprawami albo małe doniczki z ziołami.

Ostatnio w moim domu króluje zapach kadzidełek. Wpadłam na pomysł by z znalezionego w pudle, bo ja wiem, co to takiego chyba jakiś olbrzymi strąk zrobić „stojak” na kadzidełka.  Dziurki małym śrubokrętem wywiercił mój małżonek zresztą sam zgłosił chęć pomocy w tworzeniu tego dzieła;))


Popieram idę Zero waste może nie we wszystkim, ale ogólnie uważam, że jeśli można należy unikać zaśmiecania naszej planety Ziemi .

Ekologiczne sztućce są lepsze niż te z plastiku i można nimi ozdobić np. kuchenna skrzynkę;)


Warto przeczytać jak tanio urządzić własny kąt :)

wtorek, 25 czerwca 2019

Kot, czereśnie i murale w letnim upale.


Takiego gorącego lata dawno w naszym mieście nie było, naprawdę żar leje się z nieba.

To czas na noszenie bawełnianych koszulek, szortów, zwiewnych sukienek i lekkich sandałków. 


To czas na jedzenie lodów i czereśni najlepiej prosto z drzewa, ale jak się nie ma, co się lubi to płaci się krocie i je te kupione na straganie. 

W taka pogodę ptaszyska rozkładają szeroko skrzydła by się choć odrobinkę ochłodzić. 


No tak a ja nie dość ,że wymalowałam koszulkę z wizerunkiem radosnego kota 












 to jeszcze wybrałam się z aparatem by sfotografować „ letnie” pejzaże  na murze okalającym pustą o tej porze roku szkolę.  











Ale te murale są w sam raz na taką pogodę jak dziś ma się wrażenie ,że wakacje na tym murze trwają cały rok. Są tu strumyki, drzewa , kwiaty ,  papierowa łódeczka , ogórki i winogrona  słowem lato, lato …

Zielona Góra kocha murale jest ich u nas mnóstwo pięknych kolorowych takich które powstały by zdobić miasto ale i takich jak ten na ścianie Szpitala Uniwersyteckiego. 





Namalowała go grupa ludzi w rożnym wieku „Silna grupa” , która razem liczyła sobie w czasie powstania muralu 483 lata;)


Więcej  o inicjatywie SILNA GRUPA




Koszulka powędruje do kogoś, kto kocha wszystkie zwierzaki, ale koty i psiaki nade wszystko i mam nadzieję ,że radosny kot sprawi, że nawet w deszczowe dni  na jego widok pojawi się uśmiech na twarzy każdego, kto na niego popatrzy.




To tyle czas zabrać się za jedzenie czereśni;))



 A tak prezentuje się kot na człowieku ;)) 



 Dzięki za przesłanie fotografii;)

środa, 19 czerwca 2019

Spacer po Palmiarni z Bursztynką …;) (torba z ptakiem ręcznie malowana nr 2)


Jak wiecie miałam dwie filcowe torby i obie postanowiłam ozdobić wizerunkiem ptaków na pierwszej zagościł nasz rodzimy Kowalik a na drugiej dość egzotyczny ptaszek Bursztynka;)

Bursztynka to mały ptak wędrowny z rodziny lasówek.  Mieszka we wschodniej części Ameryki Północnej a zimę spędza w Ameryce Środkowej i w północnej części Ameryki Południowej.  To dość pospolity ptaszek, ale pełen uroku.

A że to jak dla mnie ptak dość egzotyczny to i zabrałam go a raczej torbę z jego podobizną w niezwykle miejsce w moim mieście, czyli do naszej zielonogórskiej Palmiarni.

Palmiarnia to kilku kondygnacyjny obiekt z windą, restauracją, kawiarnią i tarasem widokowym.

Wejścia do obiektu pilnuje bachusik Palmix usadowił się tuż przy fontannie.

A już od progu wita nas figura  Bachus wylewający wodę z dzbana i akwaria z egzotycznymi rybami. Na parterze znajduje się restauracja, ale my woleliśmy posiedzieć przy naszym lubuskim piwie w kawiarence na pierwszym piętrze wśród śpiewu ptaków (oczywiście i muzyka relaksacyjna i śpiew ptaków płynęły z głośników) i zielonych palm.  









W Palmiarni nie brak pięknych kwiatów, palm, kaktusów i innych egzotycznych roślin. Nie brak też fontann.


















Dużym zainteresowaniem szczególnie dzieci cieszą się żółwie zażywające wodnej kąpieli w upalne popołudnie;)














W Palmiarni znajduję się Mediateka, w której odbywają się przeróżne imprezy kulturalne, wystawy, spotkania poetyckie itp.



Dziś było tak upalnie, że na najwyższej kondygnacji spędziliśmy z mężem dosłownie kilka sekund i natychmiast wróciliśmy do kawiarenki;)

Choć gdy jest mniej gorąco warto zostać tam dłużej by podziwiać panoramę miasta.


Obok Palmiarni jest plac zabaw, winnica i piwnica winiarska.


Więcej o obiekcie TU 


Jeśli zaś chodzi o sama torbę to powiem szczerze, że malowanie na filcu do łatwych nie należy wymaga cierpliwości no i dużej ilości farby.

Wzór właściwie nawet narysowany jasna kredka jest mało widoczny a kolory to swoista zagadka, bo filc wpija farbę. 









Same torby są bardzo pojemne i solidne zmieści się tam wszystko, co jest potrzebne.

Sprawdziły się doskonale na wakacjach;)