Do wigilii jeszcze kilka dni
a ja już dostałam mój pierwszy prezent z okazji świąt Bożego
Narodzenia. Z prezentami bywa tak,że nie zawsze są trafione bo ci
co obdarowują czasami dają, to co sami chcieli by otrzymać. Bywa
,że kupowanie prezentów to prawdziwie karkołomne zadanie.
Najczęściej panowie dostają krawat albo kapcie a panie perfumy.
Kilka lat temu moja znajoma napisała na blogu ,że marzy by wreszcie
ktoś dał jej taki prezent o
jakim marzy i ,że wcale nie są to drogie perfumy, które dostaje od
bliskich. W zeszłym roku Pani Barbara zamieściła galerię zdjęć
. Na fotografiach był karmnik taki zwykły karmnik dla ptaków, ale
jak napisała to był prezent o jakim marzyła. Każdy z nas ma takie
małe marzenia jeszcze z dzieciństwa i chyba nie potrzeba wiele by
je spełnić. Ja marzeń zawsze miałam mnóstwo a wśród nich dwa
takie ciut zabawne marzyłam o złotych pantofelkach i o koniku na
biegunach. Dziś moja córka przyjechała na świąteczne ferie i...
od progu oświadczyła „mamo nie wytrzymam do świąt mam dla
ciebie maleńki prezent”.
Wyciągnęła z torby papierowego konika
na biegunach . Sama go sobie pomalujesz jak będziesz chciała
oświadczyła Emilka a mnie od razu przypomniała się Pani Barbara i
już wiem ,że miała racje z tymi prezentami świątecznymi=)
Pomalowałam mojego konika a raczej
panią konikową i za każdym razem gdy na nią patrze uśmiecham się
do moich marzeń z dzieciństwa. A zostały mi jeszcze złote
pantofelki ale i na spełnienie tego marzenia przyjdzie czas...
Lucynko pięknie. Sama mam kilka takich marzeń, ktore niekoniecznie są drogie. Twoje marzenie się spełniło. Widac zawsze, prędzej czy później marzenia się spełniają, tylko, Trzeba marzyć! Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńfakt bez marzeń życie nie ma blasku=)
OdpowiedzUsuń