Zabrałam się za porządki w szufladzie i odkryłam opasłą teczkę a w niej wycinki z naszej lokalnej gazety i z darmowej MM-ki to takie pisemko niestety już nieistniejące , w którym amatorzy i dziennikarze zawodowi pisali co w mieście piszczy=)) Nie tylko pisaliśmy ale tez fotografowaliśmy wszystko co się nawinęło przed obiektyw zabawa była przednia . Przyjaźnie czy raczej znajomości zawarte na portalu przetrwały do dziś . Z ciekawością przeczytałam co też nas wtedy cieszyło, denerwowało .
Wakacje... Hurrrraaaa?
Już za chwileczkę , już za momencik
wakacje zaczną się kręcić. Wiadomo lato, wyjazdy słońce ,
ciężkie walizy, odciski na nogach, niepotrzebne pamiątki i takie
tam.
Wiele już napisano o tym jak , gdzie i
za ile można spędzić wakacje. Bywa,że z naszej a bywa i bez
naszej winy wakacje mogą okazać się niezapomnianym koszmarem.
Zatrucie pokarmowe, nietrafiony hotel
czy kwatera prywatna, utrata portfela czy walizki to najczęstsze
powody nieudanych wakacji.
Ważne jest gdzie spędzamy wakacje ale
nie mniej istotne jest to z kim je przyjdzie nam spędzić.
Popytałam znajomych i bliskich i
okazało się ,że prawie każdy przeżył nieudane wakacje
dlatego,że inni postanowili umyślnie lub nieświadomie mu je
zatruć.
Wyjazd z zaprzyjaźnionym młodym
małżeństwem super sprawa jest tylko jedno małe ale. Synek Zosi i
Pawła ma alergie i to prawie na wszystko. Rodzice bardzo uważają
by dziecko nie jadło niczego co mu może zaszkodzić ale
jednocześnie proszą nas byśmy nie jedli czekolady, orzechów,
lodów, pizzy i jeszcze całej listy innych potraw w obecności
malucha. I tu dla nas zaczyna się męka , bo nie po to jedziemy na
wakacje ,żeby wszystkiego sobie odmawiać . Od słowa do słowa i
już wiemy to ostatnie wspólne wakacje.
Na wakacjach lubimy pospać sobie
dłużej , połazić bez celu , poleżeć na plaży a tu okazuje się
,że mamy w grupie organizatora wypoczynku takiego kaowca z
zamiłowania. Już wieczorem przychodzi z gotowym planem zajęć na
następny dzień . Cała grupa jest szczęśliwa a ty masz jakieś
pretensje. Rozbijasz zgraną paczkę. Zamiast wypoczywać musisz się
zastanawiać jak wybrnąć z kłopotliwej sytuacji. Masz dwa wyjścia
albo dostosujesz się do reszty albo …
Pamiętam takie wakacje rano plaża,
potem wieczorny grill albo gra w karty. Do dziś nie znoszę gry w
karty tyle się nagrałam w te karty, że przez następne piętnaście
lat miałam ochotę pobić każdego kto tylko o tym wspomniał.
Bywa, że w autobusie wiozących nas do
ciepłych krajów trafi nam się współpasażer pasjonat .
Kiedy mój przyjaciel wybrał się w
swoja wymarzoną podróż do Włoch ( taka podróż trwa kilkanaście
godzin)obok niego usadowił się miłośnik parowozów. Tak więc
Piotr poznał budowę lokomotywy tak dokładnie,że mógłby
startować w teleturnieju „Tysiąc i jedno pytanie o budowie
lokomotywy”.
Budowa lokomotywy to jeszcze można
znieść ale jak trafi nam się osoba znająca się na wszystkich
chorobach świata i tyleż samo wiedząca o sposobach ich leczenia ,
można nabawić się hipochondrii.
Bywa ,że nawet banalny temat
powtarzany przez kilka godzin podróży czy kilka dni pobytu może
nas doprowadzić do tak zwanej szewskiej pasji . Nie dość ,ze
rozmowa nudna to współpasażer czy współlokator ma wadę wymowy
lub przekręca jakąś nazwę. Na początku bawi nas ,że ktoś
zamiast pies mówi mój psies ale pod koniec pobytu mamy już
serdecznie dość i opowiadacza i jego psiesa Makasa.
Zdarzają się też urlopowicze
„księgowi „ . Mają zeszycik, w którym skrzętnie zapisują co
za ile , bardziej wprawni potrafią przeliczyć wszystko na euro a
potem na dolary . Porównują obliczają , wiedzą na temat cen,
kursu walut wszystko. I dzielą się tą wiedzą z nami , doradzają
, kontrolują byśmy nie wydali zbyt wiele, przy czym wcale ich nie
obchodzi czy my jesteśmy ich dobrymi radami zainteresowani. Po
prostu radzą nam z czystej przyjaźni.
Miłośnicy mocnych trunków nie liczą się z nikim i głośnym śmiechem ,śpiewem a czasami i krzykiem oznajmia nam kto tu rządzi. Zawsze dziwię się naszym rodakom biegającym po całym mieście i szukającym za granicą naszej „dobrej polskiej wódki”. Czasami tylko narzekają ,że droższa niż w Polsce.
Dobrze jak trafi się na miłych
właścicieli kwatery prywatnej , w której przyjdzie nam spędzić
wakacje ale zbyt miła gospodyni bywa zmorą wczasowiczów. Już
układacie się do snu a tu puk, puk pani gospodyni puka do drzwi.
Siada sobie wygodnie w fotelu i opowiada o tym,że rok temu to miała
taki paskudnych lub takich miłych wczasowiczów.
Na wakacjach bywa różnie ale i po
wakacjach czasem ktoś może zepsuć nam na krótko ale jednak humor.
Pokazujecie fotografie a ktoś pyta „ to co nie mieliście pogody ,
bo na fotografiach tacy poubierani”. I już zamiast opowiadać o
urokach wakacji tłumaczycie się ,że pogoda była prawie cały czas
tylko w ten dzień trochę padało. Tak jakby to czy pogoda jest czy
nie zależało od wczasowiczów.
Są też mistrzowie wyszukiwania detali
na wakacyjnych fotografiach oczywiście takich , które ich zdaniem
psują wszystko. Pamiętam jak kiedyś pokazywałam swoje fotografie
z wakacji , podobały się prawie wszystkim. No właśnie prawie
wszystkim jednej osobie przeszkadzało to ,że z sandałka wystawał
mi palec i zamęczała a raczej zamęczał mnie tym dlaczego tak się
stało. A czy może buty były za luźne, a może za małe. Ot taki
detalista.
Tylko,że tacy detaliści w większej
ilości psują nam wakacje można by ,rzec jak rasowi hurtownicy=)
Może i zrzędzę ale chyba lepiej
przed niż po wakacjach , na które czeka się cały rok.
Świetny artykuł i jaki prawdziwy !!
OdpowiedzUsuńJadąc do Niemiec do koleżanki na tygodniowy wypad wakacyjny właśnie mi się przytrafił taki uciążliwy pasażer ... właściwie pasażerka ! Poznałam jej rodzinę kilka pokoleń do tyłu ... z drzewa genealogicznego ,była to starsza pani , więc przez grzeczność słuchałam , ale w duchu to zgrzytałam zębami !!!
Tak to bywa nie wiadomo co w takiej sytuacji lepsze słuchać czy udawać ,że się śpi =)
OdpowiedzUsuńSo lovely photos from the sea! Oh, my friend! I need summer vacations!
OdpowiedzUsuńThank you very much😊
UsuńFantastyczny artykuł! My wracaliśmy kiedyś z Sofii do Varny autobusem i całą drogę (kilka godzin) musieliśmy słuchać wywodów pewnego pana na temat jego własnej doskonałości charakteru i urody (miał aspiracje być modelem). Wprawdzie słowa były skierowane nie do nas, a osoby, z którą prowadził telefoniczną rozmowę, ale siedział tuż za nami i mówił bardzo, bardzo głośno. Dobry zasięg nie był podczas tej podróży sprzymierzeńcem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To prawda czasami ludzie zapominają,że telefon i owszem służy do komunikacji między ludźmi ale niekoniecznie wszyscy są zainteresowani tym co mamy do powiedzenia znajomym w drugim końcu świata. Pozdrawiam serdecznie =)
OdpowiedzUsuń