W niedzielne popołudnie wybraliśmy
się cala rodziną na spacer no może nie do końca był to zwykły
„mieszczański spacerek” raczej przeprawa przez zarośnięte
torowisko by w końcu dotrzeć. do celu czyli graffiti namalowanych
na filarach mostu kolejowego.
Emilia odkryła tam nawet zapomniane
dzieło Zbioka (znany nie tylko w Zielonej Gorze ale i Europie
graficiarz).
fot. Emilia Drozłowska |
Po drodze spotkaliśmy Tofika niezwykle
miłego goldenretrivera , radosny piesek wprawił mnie i pewnie
wszystkich i wszystko w dobry nastrój. Okazało się ,że piesek
„należy” do kolegi mojego męża . Panowie powspominali sobie
jak to było kiedy zaczynali pracę i ponarzekali na obecna młodzież
słowem normalka. Minie i córkę bardziej zainteresował oczywiście
Tofik=) )
Ale o co chodzi z tymi pajacykami? Już
odpowiadam, kiedy wracaliśmy mój wzrok przykuły pajacyki na
wystawie sklepu charytatywnego na ulicy Dworcowej .
Pajacyki
uśmiechały się troszkę smutnie zza krat okiennych a ja od razu
pomyślałam o dzieciach , które będą się nimi bawiły. Często a
raczej z reguły są to dzieciaki pokrzywdzone przez los i niestety
krzywdzone przez tych , którzy powinni je chronić i kochać.
W domu rozejrzałam się i … i
okazało się ,że mamy kilka pajacyków i , każdy z nich jest
wyjątkowy.
Figurka pajacyka z utłuczoną czapeczka to pamiątką
po czasach kiedy moje dziecię chodziło aczkolwiek niechętnie ale
jednak do przedszkola. Zawsze mijałyśmy RUCH a na wystawie tego
kiosku zawsze było coś co przykuwało uwagę mojej córki.
Kupowałam jej rożne drobiazgi tak na pocieszenie, bo niestety
czasami z przedszkola wychodziła jako ostatnia. Taki urok bycia
dzieckiem „mundurowych” =(
Ale jak już mieliśmy czas tylko dla
siebie , kiedy nikt nie dzwonił bo nagle trzeba wracać do pracy ,
kiedy ...no mniejsza z tym wtedy ten czas spędzaliśmy razem bardzo
aktywnie. Właśnie z tamtych czasów jest pajacyk z modeliny
ulepiłam go sama . Może nie jest duży ale na pewno sprawił wiele
radości i teraz stoi sobie dumnie wśród książek.
Po latach to moja córka zrobiła
pajacyka dla mnie (na zajęciach z plastyki) i sprawiła mi tym
mnóstwo radości.
Emilia to taka artystyczna dusza i
teraz cały czas coś „tworzy” na przykład okleja puszki
technika decoupage zamieniając je w kolorowe pojemniczki . Na biurku
mam taki pojemnik a na nim oczywiście rozbawiony pajacyk.
Dla mnie klauny to tez takie żywe
pajacyki , bo kolorowe, czasami smutne ale zawsze niosące radość
innym.
I co dalej uważacie ,że nazwanie
kogoś „pajacem” to obelga ? Jeśli tak to chyba jednak lepiej
być nazwanym pajacem niż ….
A dziś na ulicy Mieszka I w Zielonej Górze spotkałam jeszcze kilka pajacyków nie miałam przy sobie aparatu ale w końcu od czego aparat w telefonie. Sklep to popularny "ciuchland", pajacyki czekają by je przygarnąć=)
Pajacyki ciągle mi poprawiają humor wczoraj byłam na wystawie prac
Małgorzaty Piątek-Grapczyńskiej absolwentki wydziału malarstwa i grafiki ASP we Wrocławiu , Jeśli będziecie mieć okazje koniecznie się wybierzcie na wystawę prac tej młodej artystki...uśmiech sam ciśnie się na usta=)
A dziś na ulicy Mieszka I w Zielonej Górze spotkałam jeszcze kilka pajacyków nie miałam przy sobie aparatu ale w końcu od czego aparat w telefonie. Sklep to popularny "ciuchland", pajacyki czekają by je przygarnąć=)
Pajacyki ciągle mi poprawiają humor wczoraj byłam na wystawie prac
Pajacyk czesto ze smutnym spojrzeniem,zagubionym gdzies w chmurach przynosi nam szczescie a dzieciom przywraca usmiech na twarzyczce.
OdpowiedzUsuń😊🎎😊
Usuń