wtorek, 23 października 2018

I nic się nie marnuje, czyli nowe, stare zwyczaje. (uzupełnione)


      
  
 Czasy się zmieniają, ale jedno się nie zmienia warto się trzy razy zastanowić zanim uzna się coś za niepotrzebny śmieć. Podoba mi się nowa moda      zero waste, czyli nic się nie marnuje, popieram no może nie wszystko, ale na pewno większość z proponowanych przez ten ruch zasad.

        Na Fb powstała nowa strona „Uwaga jedzie śmieciarka”nazwa może niezbyt zachęcająca  , ale ruch jak najbardziej pożyteczny.
O tym ruchu opowiedziała mi moja córka, wynalazła sobie kilka całkiem fajnych rzeczy wśród tych wystawionych „na śmietnik” a to szafkę do łazienki, a to uroczy stołek zwany pocznie ryczką, a to ramki na obrazki a nawet ciekawe książki. Oczywiście meble wymagają odrobiny pracy, ale po odnowieniu posłużą jeszcze kilka lat. O wielkiej satysfakcji z podarowania drugiego życia przedmiotom nie wspominając.





Najpierw wyszukuje się meble na przysłowiowym śmietniku a potem odnawia się je i oczywiście dzieli się rezultatem swojej pracy w Internecie , wymienia się doświadczeniem udziela porad.

       Jeszcze, kiedy nikt no może prawie nikt w naszym kraju o tym ruchu  nie słyszał w moim domu pojawiła się szafeczka, którą dostała  moja siostra od koleżanki. Szafeczkę znaleziono podczas porządkowania piwnicy koleżanka mojej siostry dala ją mojej siostrze a ona oddała ją mi, bo siostra nie bardzo wiedziała, co z nią zrobić. Szafeczka była pomalowana na biało i trzeba było tą farbę usunąć i pomalować szafkę lakierem do drewna. 
Szafeczka ma kryształowe lusterko i śliczny biały uchwyt.  




Mam w domu jeszcze kilka rzeczy, które dzięki ludziom nazywanym niesprawiedliwie "graciarzami" uniknęły wyrzucenia na śmieci a dziś są uważane za „szlachetne” starocie’;))



Czy można sprawić komuś wiele radości przedmiotem z "odzysku"? Można! 


Ostatnio moja córka podarowała mojemu mężowi ocaloną od wylądowania na śmietniku książkę „Poradnik tokarza” autorstwa mgr inż. Karola Dudika. Ta książka to swoista biblia dla tokarzy, książka jest w twardej płóciennej oprawie, pięknie wydana z mnóstwem ilustracji.  Pierwsze wydanie to 1959 rok a IV  to 1966 rok. 





Co prawda mój mąż, jako tokarz pracował tylko 1,5 roku, ale wiecie jak to jest z wspomnieniami z młodości? Można w życiu wykonywać jeszcze wiele innych zawodów ale o pierwszej pracy się nie zapomina;)

Jeśli kogoś nie przekonuje to, że można mieć dużo frajdy z dawania drugiego życia przedmiotom, to może go przekona to, że wytwarzamy coraz więcej przedmiotów „jednorazowych” a to sprawia, że nasza planeta jest zwyczajnie zaśmiecana. A jeśli i to ich nie przekonuje to może przekona ich aspekt finansowy, bo książka, o której pisze wyżej na aukcjach internetowych osiąga cenę od 30 złotych w wzwyż.


A jakiś czas temu udało mi się odnowić nasza stara sofę ... warto było;)

 https://kufereklucyny.blogspot.com/2015/07/jak-odnawialismy-stara-sofe.html

Wczoraj na naszej ulicy ktoś takiego cudnego dinozaura


i zawiesił całkiem fajne buty,
 kiedy wracałam po godzinie już ich nie było , pozostało tylko stare lustro . Czyli "dinuś" znalazł nowy dom. A buty? Pewnie tez komuś jeszcze posłużą bo były jak nowe ...

Poszperałam i znalazłam takie fotografie z ogrodu moich rodziców;)




I jeszcze taki karmnik dla ptaków zrobiony przez mojego ojca ze wszystkiego co znalazł w swoim garażu, co już nikomu nie było do niczego przydatne ;)




 



Czasami spotykam ich w mieście nazywam ich "prekursorami", bo to oni pierwsi pokazali ,że nic nie powinno się marnować czyli byli prekursorami ruchu zero wasted ....





Zanim się zaczniecie śmiać zobaczcie  czy nie brak Wam półki w garażu i czy stary telewizor nie sprawdzi się w tej roli;))


A może warto z starej walizki wyczarować takie cudo.





















Moja sąsiadka wyrzuciła na śmietnik  drzwi bo brzydkie i ciemne a ja swoje pomalowałam farbą akrylowa w moim ukochanym centrum wyprzedaży kupiłam naklejki ( nie boją się wilgoci), wymieniłam klamki (mąż mi pomógł) i zrobiło się w zabawnie kolorowo i chyba pomysłowo;))




Osobna grupę rzeczy , którym należałoby dać drugie życie są zabawki wszelkiej maści pluszaki , lalki, mebelki , domki dla lalek, kolejki itp.
Pomijam fakt ,że ilekroć odwiedzam   second hand
serce mim mnie boli na widok tych porzuconych zabawek już nie kochanych a ciągle jeszcze w jeśli nie idealnym to bardzo dobrym stanie to zastanawiam się czy nie lepiej zamiast nowych kupić dziecku pluszaka z własną historią. 
Oczywiście nie twierdze ,że wszystkie zabawki musza być z tzw. drugiej ręki ale warto nauczyć malucha ,że można podarować drugie życie jakiejś zabawce i jeszcze przy tym pokazać jak odnowić taka zabawkę o dobrej wspólnej zabawie już nie wspominając.

Nie mam już małych dzieci choć mam olbrzymi kufer zabawek mojej dorosłej już córki i choć dostawała mnóstwo zabawek od dziadków, ciotek , wujków i innych  to nie brak tam zabawek , które pamiętają dzieciństwo moje , mojej siostry i kuzynostwa. W naszej rodzinie zabawki się szanowało i tyle. Ale dość gadania przedstawiam Wam zabawki jakie spotkałam w  second handzie . 






Ten miś na co dzień pilnuje oparcia mojego fotela dziś 27 lutego dzień niedźwiedzia polarnego. Wystarczyła mu kąpiel i odzyskał dawny blask:)


Oczywiście to nie wszystkie ale czyż nie są słodkie?



2 komentarze:

  1. Fajne inspiracje, też lubię zawsze coś wyczarować ze starych gratów!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi bardzo podoba się ta nowa moda na "dawanie drugiego życia przedmiotom"a najbardziej cieszy mnie pomysłowość jaką temu towarzyszy. :)

    OdpowiedzUsuń