wtorek, 15 października 2013

Konie, koniki....


Dziś grupka turystów spytała mnie co koniecznie należy zobaczyć w Zielonej Gorze wymieniłam kilka miejsc ale najbardziej polecałam im odwiedziny w Palmiarni.










A jak Palmiarnia to koniecznie trzeba sfotografować się z rzeźbą „chłopca z konikiem”. Nie wiem czy jest w naszym mieście choć jedna osoba , która nie ma fotki przy tej rzeźbie. Zielonogórzanie umawiają się przy „Koniku” o każdej porze roku i dnia. Biedny konik ma błyszczące uszka od tego ciągłego dotykania ale jak tu nie pogłaskać konika po uszkach skoro to przynosi szczęście . I to w każdej dziedzinie życia są rzeźby , które należy pogłaskać to tu, to tam na szczęście w konkretnej dziedzinie życia a nasz Konik w przynoszeniu szczęścia jest uniwersalny=))
Tyle tylko,że Krosno Odrzańskie ciągle się o naszego Konika upomina , bo niby kiedyś u nich stał przy dawnych koszarach. Oddali i kwita .
Rzeźbę wykonał w 1936 roku Józef Thorak. Wykonano ją na wystawę z okazji igrzysk olimpijskich w Berlinie.











Czy są jeszcze jakieś konie w naszym mieście ? Jest jeszcze koń a raczej gipsowy posąg na terenie Szpitala Wojewódzkiego umila czas chorym dzieciaczkom. Zupełnie niedawno go odkryłam choć stoi tu od dłuższego czasu. Koń jest naturalnej wielkości można by z daleka pomyśleć ,że przyszedł z wizytą do chorych dzieci. Jest też na swój sposób niezwykły , bo sprawia,że na ustach małych pacjentów pojawia się uśmiech.




Czasami do miasta zajeżdża wesołe miasteczko z karuzelą pełną kolorowych koni . W czasie Winobrania stoi tuż przy pomniku ku czci bohaterów poległych na wojnie. Niektórzy oburzali się ,że jak to wesołe miasteczko,śmiechy, radość w takim miejscu. Ja uważam,że po to żołnierze oddali życie by dzieci mogły się śmiać i żyć w pokoju inaczej jaki sens miało by ich poświęcenie.





Dwa lata temu  uczniowie popularnego zielonogórskiego "Plastyka" ustawili zabawną papierową figurkę konia , bardzo mi się ten pomysł spodobał. Szkoda,że stała tylko kilka dni w czasie Winobrania=)










Na biurku mojej córki stoi maleńki konik , zabawka z1974 roku . Jest od niej prawie dwa razy starszy i też przynosi szczęście. Widać konie już tak mają.



  W skansenie w Ochli podziwiałam te piękne zwierzęta  na "Targach końskich".


 Piękne, dumne zwierzęta choć mnie najbardziej podobały się kuce.





 Takie małe charakterne koniki. Może to dlatego tak przypadły mi do gustu ,że sama nie jestem zbyt wysoka i wiem ,że mały musi mieć charakterek i nie może dać sobie w kasze dmuchać=))
Jest taka piosenka o koniku na biegunach:
W dzieciństwie jeden z moich kolegów miał konika na biegunach no powiedzmy,że to był koń . Trochę może i przypominał konika ale naprawdę tylko trochę. Zrobił mu go, jego dziadek z kilku deseczek. Ale i tak zabawa była super.





Dawno temu zrobiłam konika mojej córci w taki smutny deszczowy wieczór jak dziś . Sprawił jej wiele radość a przecież o to chodziło.

A to koniki z Jarmarku Winobraniowego .

Jutro pewnie znowu będę przechodzić kolo chłopca z konikiem i pogłaskam go po uszkach tak na wszelki wypadek, szczęścia nigdy dość=))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz