Babcia i dziadek kojarzeni są zawsze
z dobrocią , cierpliwością , mnóstwem ciepła to taki sielski
anielski obrazek. Ja miałam to szczęście ,że moje babcie choć
może charakterne i dalekie od portretowych babć w koronkowych
kołnierzykach z robótką w reku siedzących na bujanych fotelach to
jednak były dla mnie „moimi babciami „. Co to oznacza? To
znaczy,że nawet kiedy w rodzinie bywały spory na wszelakie tematy
,nawet kiedy któraś z nich obrażała się na innych to mnie to nie
dotyczyło . Nauczyły i mnie tego,że nie ma czegoś takiego jak
zbiorowe obrażanie nie się na cały świat , spory są po to by
rozwiązywać je między osobami które w nich uczestniczą i tyle.
Babcie opowiadały przeróżne historie
ze swojej młodości , uczyły młodsze dzieciaki poznawania świata
, pokazywały jego dobre i gorsze strony. Moje babcie nie należały
do tych przesłodzonych co to łamiącym się głosem mówią „noio
, noio nie wolno” jak nie wolno było czegoś robić to komunikat
był jasny i krótki „ zakazane”. Każda z moich babci była inna
ale kiedy patrzę w lustro widzę w sobie cechy obu.
Bywam nadmiernie
oszczędna i mam zacięcie do zbierania rzeczy , które może się
kiedyś przydadzą po babci Emilii
.
Nie uważam ,że rodzenie dzieci, siedzenie w domu to najważniejsze rzecz w życiu kobiety, nie lubię czytać romansideł wolę popolitykować jak moja druga babcia Bronisława.
Nie uważam ,że rodzenie dzieci, siedzenie w domu to najważniejsze rzecz w życiu kobiety, nie lubię czytać romansideł wolę popolitykować jak moja druga babcia Bronisława.
Obie miały duże zdolności do tworzenia
pięknych rzeczy ( umiały szyć i haftować , malować i wyszywać )
a nawet do prac niekoniecznie typowo damskich jak budowa pieca czy
powożenie konnym zaprzęgiem i mnie odrobinę tych zdolności
przekazały w genach=)
Dziadka pamiętam tylko jednego drugi Piotr zmarł
kilkanaście lat przed moimi narodzinami choć znam go z opowieści
rodzinnych wiem po kim mam delikatnie mówiąc skłonność do
krytycznego spojrzenia na świat. =)
Dziadek Władysław , którego pamiętam
potrafił snuci barwne opowieści i miał typowe dla „Krakusów”
poczucie humoru. . Pamiętam przepiękne meble robione przez mojego dziadka i ule w jego sadzie . Nie był ideałem jak każdy normalny człowiek.
Wnuki potrafią wybaczyć swoim babciom i dziadkom o wiele więcej
niż ich własne dzieci. Tak to już jest ,że to co nas bawi u
naszych „dziadków” denerwuje nas w naszych rodzicach. Dziadkowie
nie muszą zostawiać po sobie wielkich dóbr materialnych, nie
muszą być osobami z pierwszych stron gazet by być kochanymi i
wspominanymi przez wnuki niemalże co dnia. Muszą po prostu być
„dziadkami' pomimo wszystko i na przekór wszystkim, bo jeśli z
byle powodu nie utrzymują kontaktów lub nie chcą znać własnych
wnuków to przede wszystkim pozbawiają siebie czegoś bardzo ważnego
, najważniejszego w życiu „bycia kochanym za to tylko, że się
jest”.
Oczywiście bywa, że wnuki są wyrodne, że krzywdzą ,
okradają ale nie o tym mowa, mowa o dziadkach , którzy albo są
skłóceni z własnymi dziećmi albo ich wymagania stawiane wnukom są
zbyt wygórowane. Dziadek profesor nie akceptuje wnuka , bo ten nie
ma doktoratu lub nawet matury.
Młody człowiek ma przed sobą mnóstwo
okazji by kochać i być kochanym , by naprawić lub zmienić swoje
życie bycie dziadkiem to ostatnia okazja by jeszcze udowodnić
światu i ludziom,że jest się wartym kochania i zapamiętania .
Jeszcze raz można być dla kogoś największym autorytetem, ostoją,
osobą o której wnuki będą opowiadać czasami zabawne anegdoty
swoim dzieciom a nawet wnukom. Ja takich dziadków miałam i
wspominamy ich z kuzynostwem zawsze kiedy tylko dane jest nam się
spotkać, opowiadamy zabawne anegdoty i wcale nie uważamy,że
powinni być bez wad jak z obrazka , wystarczy ,że byli z nami i
tyle.
Czego życzę babciom i dziadkom ?
Życzę by ktoś zapukał do ich drzwi z kwiatuszkiem,
wysłał wiadomość SMS lub kartkę pocztową ot tyle i aż tyle.
ladnie
OdpowiedzUsuńdzięki=)
OdpowiedzUsuń